Transferową bombą, jaką zapowiadał prezes Piotr Rusiecki, okazał się właśnie Damian Baliński. Wychowanek klubu wrócił do Leszna po dwuletniej przerwie. Nie ma się jednak sensu nastawiać na to, że zostanie w pierwszej drużynie. Prezes i zawodnik zdążyli już bowiem zaznaczyć, że 40-latek ma być docelowo liderem drugiej drużyny, jaka powstanie w Rawiczu.
- Damian nie ma za sobą udanego sezonu w Rybniku i słusznie uznał, że Ekstraliga to w tym momencie dla niego za wysokie progi. Zwłaszcza, że gdziekolwiek by nie poszedł, musiałby raczej walczyć o skład. Zejście do niższej ligi dobrze mu zrobi - ocenia były żużlowiec i trener, Jan Krzystyniak.
Wyniki Balińskiego z ostatniego sezonu rzeczywiście nie rzucały na kolana. W dziesięciu meczach najwyższej klasy rozgrywek uzyskał średnią bieg. 0,871. - Tymczasem w Rawiczu będzie bezsprzecznym liderem zespołu i jedną z gwiazd ligi. To moim zdaniem żadna ujma, że przenosi się do tych rozgrywek. Zresztą wielu znanych zawodników w tym roku się na to zdecydowało. Chwalę go za dojrzałą decyzję - mówi Krzystyniak.
W Rawiczu Baliński ma startować u boku innego weterana, Adama Skórnickiego. - Obaj mogą przedłużyć nieco swoją karierę i nacieszyć się jeszcze żużlem. Swoją drogą, filia Unii z Kolejarzem to świetny pomysł. Podejrzewam, że na mecze do Rawicza jeździć będzie wielu kibiców z Leszna - kwituje były trener.
ZOBACZ WIDEO Tobiasz Musielak: Niewielu Polaków ma ten tytuł, co ja
Chyba raczej fuzja...