W poniedziałek panel dyscyplinarny POLADA miał się zająć odwołaniem pełnomocnika Grigorija Łaguty. Kwestionował on odrzucenie przez polską antydopingówkę wniosku TUE (wyłączenie dla celów terapeutycznych). Został on złożony ze skutkiem wstecznym. Przyjęcie tego wniosku oznaczałoby w praktyce, że Łaguta miał prawo zastosować meldonium w trakcie leczenia szpitalnego.
Nic dziwnego, że żużlowiec ROW-u Rybnik i jego prawnik walczą o to, by POLADA ponownie zajęła się TUE. Zaakceptowanie wniosku dałoby w teorii szansę na odwieszenie żużlowca, który został zawieszony na 2 lata za doping. Inna sprawa, że antydopingówka stoi na stanowisku, iż niewiele to zmieni. Wniosek TUE ma dotyczyć leczenia w grudniu 2016 roku. Natomiast Łaguta przyjmował meldonium także w lutym tego roku. W tym przypadku nie ma jednak dokumentacji medycznej ze szpitala, nie ma też wniosku TUE.
Ciekawostką jest fakt, że poniedziałkowe posiedzenie zostało odwołane za pomocą sms-a, którego prawnik Łaguty otrzymał od Michała Rynkowskiego, p.o. dyrektora agencji antydopingowej. Napisał on, że jeden z członków panelu rozchorował się i nie ma szans na zebranie wymaganego składu. Takie informacje przekazuje się w formie pisemnej, ale Rynkowski wyjaśnia, że to była nagła sprawa. Nie chciał marnować czasu pełnomocnika żużlowca.
Wiemy już, że odwołanie Łaguty dotyczące TUE zostanie rozpatrzone 4 grudnia. Natomiast nie ma najmniejszych szans na to, by w tym roku POLADA zajęła się odwołaniem zawodnika od kary 2-letniego zawieszenia (zostało ono złożone równolegle z odwołaniem od TUE). Ten temat ma być rozpatrywany w styczniu.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob: Wszystko, co przeżyłem w sporcie, przy tym urazie jest małą rzeczą