Marek Cieślak: Decyzja rodziła się w bólach. Podjąłem ją po rozmowie z lekarzami w hospicjum

WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Trener Marek Cieślak udziela wywiadu.
WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Trener Marek Cieślak udziela wywiadu.

Marek Cieślak mówi o kulisach kontraktowych rozmów z Falubazem. Zdradza, że gdyby dostał umowę w październiku, pewnie by ją podpisał. Po rozmowie z lekarzami z hospicjum, w którym przebywa chora matka trenera, zapadła decyzja o rezygnacji z Falubazu.

Jeszcze dwa dni temu działacze zielonogórskiego klubu spali spokojnie, bowiem byli przekonani, że w przyszłym sezonie Ekantor.pl Falubaz nadal będzie prowadził Marek Cieślak. Środa przyniosła niespodziewane dla nich wieści, że utytułowany szkoleniowiec rozstaje się z Zieloną Górą. - Ostatnie dni, a właściwie dwa miesiące, były dla mnie jednymi z cięższych w moim życiu. Moja decyzja rodziła się w bólach. Oczywiście mówiłem, że nie chcę odchodzić z Falubazu i nie twierdzę, że tak nie było, tyle że od tego czasu w moim życiu wiele się zmieniło. Konkretnie chodzi o moją matkę, która jest w ciężkim stanie. Teraz muszę być przy niej i jej pomagać - wytłumaczył Cieślak w rozmowie z Radiem Zachód.

Z jednej strony działacze Falubazu mogą być źli sami na siebie, że szybciej nie doprowadzili do podpisania umowy przez byłego już trenera zielonogórskiej drużyny. Mogli pójść śladem Polskiego Związku Motorowego, z którym Cieślak parafował kontrakt na prowadzenie reprezentacji Polski jeszcze przed wylotem do Australii.

- Gdybym dostał umowę czy aneks, gdy mówiłem że nie chcę odchodzić, to sprawa byłaby jasna. Tymczasem wszystko się przeciągało, po 31 października byłem bez kontraktu. Później ja zacząłem przeciągać sprawę, bo w domu wszystko się wali. Musiałem podjąć decyzję, czy stać mnie na podpisanie rocznej umowy i na kilka dni w tygodniu wyjeżdżać do Zielonej Góry, czy nie mogę tego robić. Decyzja nastała po rozmowie z lekarzami z hospicjum - wyjaśnił Cieślak.

Utytułowany szkoleniowiec, przekonując o chęci kontynuowania współpracy z Falubazem, tak naprawdę nie rzucał słów na wiatr. Najlepszym dowodem było zaproponowanie transferu do zielonogórskiej drużyny Leona Madsena, z którym teraz spotka się we Włókniarzu Częstochowa. Cieślak trenerskie obowiązki w przyszłym sezonie będzie wykonywał właśnie w zespole Lwów.

- Jeśli miesiąc czy półtora miesiąca temu ściągałem na rozmowy do Zielonej Góry Madsena, to robiłem to po to, aby wzmocnić drużynę. Wiedziałem, że jeśli Duńczyk podpisze umowę z Falubazem, to musiałbym zabić okna deskami. Inna sprawa, że klub się z nim nie dogadał. Ja go proponowałem, bo po odejściu Doyle'a i Hampela Falubaz potrzebował mocnych zawodników. Tym bardziej, że Madsen to mój zawodnik. Nikt nie może powiedzieć, że nie byłem szczery w swoich zamiarach, bo takiego faceta bym nie wyrywał z Częstochowy, robiąc sobie wrogów do końca życia - skomentował Cieślak.

ZOBACZ WIDEO Nowe pomysły na walkę z dopingiem w sporcie żużlowym

Źródło artykułu: