Działacze Arge Speedway Wandy Kraków nie tak wyobrażali sobie miniony okres transferowy. W zespole doszło do rewolucji, jednak jej efekty niekoniecznie są dla klubu pozytywne. Krakowianie stracili liderów: Mateusza Szczepaniaka i Patricka Hougaarda, a wśród ich zastępców nie widać zawodników, którzy mogliby wejść w ich buty. Koniec końców wyszedł zespół, zbudowany nieco z żużlowców z łapanki.
- Tak się ułożyły sprawy transferowe, że praktycznie dwa razy zmienialiśmy skład. Niestety, pewnych kwestii się nie przeskoczy. Tak zwariowanego okienka, odkąd jestem w klubie, nie było. Traciliśmy zawodników, z którymi mieliśmy już ustalone warunki i praktycznie podpisane kontrakty, więc musieliśmy bardzo szybko szukać kolejnych. A rynek był już przebrany - wytłumaczył Paweł Sadzikowski w rozmowie z "Dziennikiem Polskim".
W składzie Arge Speedway Wandy jest tylko dwóch polskich seniorów: Ernest Koza i Marcin Jędrzejewski. Jeśli chodzi o obcokrajowców, ważne kontrakty z klubem mają żużlowcy, którzy w Polsce nigdy nie błyszczeli: Joel Andersson, Lasse Bjerre, Rasmus Jensen, Siergiej Łogaczow, Justin Sedgmen, Victor Palovaara, Tyron Proctor i Claus Vissing. Taki skład jest jedną wielką niewiadomą.
- Komentarz do kadry będzie można podać w sezonie. Same nazwiska przecież nie jeżdżą. Zespół jest młody, perspektywiczny, waleczny. Chłopcy mają coś do udowodnienia na torze. Wydaje mi się, że to zrobią. A nawet powiem więcej - wierzę w nich, jestem przekonany, że wszystko będzie dobrze. W drużynie jest dynamit, trzeba znaleźć do niego lont i podpalić w odpowiednim momencie. Wtedy będzie dobrze - dodał prezes Arge Speedway Wandy.
Choć krakowian skazuje się raczej na walkę o utrzymanie, to Sadzikowski wierzy w swój zespół. - Jestem przekonany, że sprawimy kilka niespodzianek, o których kibice nawet nie myślą. Powinniśmy się zakręcić w okolicach czwartego-piątego miejsca - ocenił.
ZOBACZ WIDEO: Gollob planował start w Rajdzie Dakar. "Miałem pomysł na następne 10 lat funkcjonowania w sporcie"