Paweł Przedpełski bardzo ambitnie podszedł do tematu przygotowań do sezonu 2018. Ćwiczy nie tylko indywidualnie, ale i też bierze udział w grupowych zajęciach organizowanych przez toruński Get Well. Do tego dochodzą spotkania z trenerem mentalnym. Przedpełski szykuje ciało i umysł do wielkich wyzwań. Nie chce w przyszłym roku tłumaczyć się ze słabej jazdy. Chce walczyć z drużyną o medale. Może będzie jej liderem.
W minionych rozgrywkach Przedpełskiemu nie szło. Początkowo szwankował sprzęt. Nie czuł się też pewnie, bo nie miał stuprocentowego zaufania menedżera Jacka Gajewskiego. Dopiero po zmianie i przyjściu Jacka Frątczaka, sytuacja Pawła się zmieniła. Jeździł nawet z numerem 9. To było celowe zagranie. Frątczak chciał w ten sposób odbudować zawodnika. Dać mu do zrozumienia, że jest kimś ważnym, bo też z dziewiątką jeździ przeważnie lider.
Dojście Jasona Doyle'a i Nielsa Kristiana Iversena wcale nie musi zmienić sytuacji Pawła. - Nie odkryję teraz kart, ale spytam, dlaczego Paweł nie miałby dalej odgrywać roli lidera. To możliwe - rzuca Frątczak, który ma swój pomysł na prowadzenie zawodnika. Twierdzi, że skoro w tym roku go odbudował, to w kolejnym może mu pomóc zrobić krok do przodu.
- Ważny jest pomysł na zawodnika, a ja taki mam - komentuje menedżer Get Well. - Chodzi o wszystkich, nie tylko o Pawła. Każdemu z żużlowców powiedziałem, jaką rolę w zespole dla niego przewiduję. Mamy czytelny układ. Co do Przedpełskiego, to mogę zapewnić, że rozłożę nad nim parasol i dam mu zaufanie. Tego potrzebuje. Myślę, że zbudowaliśmy dobre relacje i teraz chodzi o to, żeby to podtrzymać. Paweł to inteligentny i pracowity człowiek, któremu trzeba stworzyć pewien komfort i powinno być dobrze - kończy Frątczak.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob: Wszystko, co przeżyłem w sporcie, przy tym urazie jest małą rzeczą