Gdyby wszystkie kluby funkcjonowały tak, jak GTM Start Gniezno, to z pewnością polski żużel byłby postrzegany znacznie lepiej. Tymczasem praktycznie co roku któryś z ośrodków boryka się z problemami finansowymi. Kontraktowanie ponad możliwości nie jest niczym nadzwyczajnym. W Gnieźnie jednak mają chłodne głowy i nikogo nie zatrudniali na abstrakcyjnych zasadach.
Skończyło się na tym, że Start awansował do pierwszej ligi i ponownie spokojnie podszedł do okresu transferowego. Może i gnieźnianie nie zmontowali drużyny, która mogłaby bić się o awans do PGE Ekstraligi, ale bez wątpienia jest to zespół mogący sprawić sporo niespodzianek. Klub przystąpi do kolejnego sezonu z dodatnim kontem - w tym roku czerwono-czarni mieli 1 660 000 przychodu i 1 630 000 wydatków.
- Klub przez cały sezon utrzymywał płynność finansową. Zero zadłużenia. Tegoroczne rozgrywki skończyły się dla nas Drużynowym Mistrzostwem 2. Ligi Żużlowej i awansem do wyższej klasy rozgrywkowej - powiedział Piotr Mikołajczak, dyrektor klubu z pierwszej stolicy Polski.
Gnieźnianie imponują nie tylko w sprawach finansowych. Klub bardzo poważnie traktuje wszelkie kwestie formalne. - Jeżeli chodzi o obecny rok i miesiąc listopad, to jest to czas wielu rozmów i pracy papierkowej. Jako pierwszy klub w Polsce złożyliśmy dokumenty licencyjne. Było to 10 listopada. Cztery dni później, również jako pierwsi, zgłosiliśmy się do zewnętrznego audytu finansowego. Zakończył się on bardzo dobrym wynikiem - zdradził Mikołajczak.
ZOBACZ WIDEO: Tomasz Gollob prezesem Polonii? "To musi być poważna propozycja, bo na niepoważne rzeczy nie mamy czasu"