Oskar Bober: Powiedziałem, że wracam do domu i koniec (wywiad)

WP SportoweFakty / Marcin Mrozik / Oskar Bober w barwach Motoru
WP SportoweFakty / Marcin Mrozik / Oskar Bober w barwach Motoru

2017 rok miał wyglądać zupełnie inaczej dla Oskara Bobera. Młody lublinianin postanowił podpisać swój pierwszy kontrakt w ekstralidze, jednak wystąpił tylko w jednym spotkaniu. Po sezonie powiedział, że chce wrócić do domu na lepsze wydanie żużla.

[b]

Michał Mielnik, WP SportoweFakty: Można powiedzieć, że nareszcie jest pan w domu, oczywiście w tym znaczeniu klubowym.[/b]

Oskar Bober, zawodnik Speed Car Motoru Lublin: Na pewno dobrze się stało, że to całe zamieszanie wokół mojej osoby i przejścia do Lublina się wyjaśniło. Jest już wszystko jasne, gdzie będę jeździł. Ja się z tego bardzo cieszę. Myślę, że wszyscy kibice w Lublinie też. Tak miało być i tak się stało.

Ten czas od ostatniego meczu ze Stalą, aż do Mikołajek, kiedy został ogłoszony transfer to był ciężki okres dla pana. Mam rację?

Dokładnie tak, ponieważ miałem ze Spartą ważny kontrakt. Gdy rozmawiałem z Jakubem Kępą, dyrektorem sportowym Speed Car Motoru Lublin i zapytał się mnie czy chciałbym jeździć w Lublinie to odpowiedziałem mu "ok, jeżeli to załatwisz to z wielką chęcią tu przyjdę". Na pewno nie były to dla mnie łatwe dni, bo chciałem wiedzieć czy będę jeździć w Lublinie i mieć spokojną głowę, trochę to potrwało, ale najważniejsze, że mamy to co chcieliśmy.

Wielu kibiców z Wrocławia, jak i ekspertów żużlowych mówi, że Oskar Bober oddał walkowerem gwarantowane miejsce w składzie Sparty na przyszły sezon. Zgodzi się pan z tym?

Nie zgodzę się z tym. To prawda, że teraz miałbym pewne miejsce w składzie, ale podobne słowa słyszałem przed sezonem w 2017 roku. Nie czułem się ze sportowej strony przegranym, ale tak wyszło, że miałem być tym trzecim juniorem. Teraz zdecydowałem się na powrót do Lublina na nowe wydanie lubelskiego żużla. Teraz wszystko dobrze tutaj wygląda. Przede wszystkim są fajni ludzie, co dobrze zarządzają żużlem. Mogę powiedzieć, że za moich czasów, gdy zdawałem licencję, takich rzeczy tutaj w ogóle nie było. Mogliśmy tylko pozazdrościć klubom z Leszna czy Zielonej Góry, że w składach jeżdżą wychowankowie i wszystko jest fajnie zorganizowane. Zawsze byłem skazany na jakieś krążenie po Polsce, bo po prostu nie miałem dobrego klubu w swoim mieście, a teraz to się wszystko zmieniło i powiedziałem, że wracam do domu i koniec.

No właśnie, może wróćmy do 2015 roku i czasów w KMŻ Motorze Lublin. To, co było wtedy, a co jest teraz to zupełnie dwie różne żużlowe bajki w Lublinie. Tamten sezon to była tragedia, czego na pewno nie wspomina pan za dobrze.

Według mnie to nie ma nawet czego porównywać i nawet nie chce do tego wracać. To co było w 2015 roku to nawet nie można nazwać tego sezonem, bo przejechałem wtedy bodajże sześć spotkań ligowych, a do zawodów młodzieżowych w ogóle nie zostałem zgłoszony przez klub.

ZOBACZ WIDEO Lekarz sugerował Gollobowi zakończenie kariery. "To był pierwszy dzwonek, powinienem był zareagować"

Nie otrzymał pan powołania do kadry młodzieżowej Reprezentacji Polski prowadzonej przez Rafała Dobruckiego. Jest lekkie rozczarowanie? Czy może nadzieja, że w trakcie sezonu takie powołanie nastąpi?

Fajnie jest być wyróżnionym i powołanym do kadry. Ten sezon miałem bardzo przeciętny, bo dopiero pod koniec mogłem pojeździć i zdobyć jakieś punkty ligowe. Trochę szkoda, że nie znalazło się dla mnie miejsca w kadrze, ale myślę, że ta sytuacja podrażni moją ambicję sportową i w trakcie sezonu udowodnię, że to miejsce mi się należy i może zostanie to spostrzeżone przez trenera Dobruckiego.

Można powiedzieć, że wakacje dobiegły końca. Udało się naładować baterie przed sezonem? Był czas na jakieś wakacje czy może dopiero one są przed panem?

Można powiedzieć, że miałem mały odpoczynek po sezonie, jednak w tym roku nie wybrałem się na żadne wakacje, ponieważ podrażniony byłem tym sezonem i szybko rozpocząłem przygotowania do następnego. Wszystkie sprawy ze sprzętem, z moim teamem mam tak naprawdę za sobą. Przygotowania fizyczne też już są rozpoczęte. Treningi indywidualne zacząłem wcześniej, bo wiadomo, że te dwa miesiące to był okres leniwy i trzeba się rozruszać. Dobrze, że już zaczynamy tę karuzelę i szykujemy się do sezonu, bo dużo jest ciężkiej pracy przed nami.

Skoro jesteśmy już przy kwestiach sprzętowych. Dużo zmian zajdzie w pana warsztacie?

Na pewno będą inwestycje, bo są co roku. Na przyszły sezon chcę zrobić coś takiego, że będę miał mniej sprzętu, ale będzie on lepszy. Pójdę w jakość, a nie ilość.

Powoli zbliża się już koniec roku. Jaki on był dla Oskara Bobera to wiemy, ale mimo wszystko może zechciałby pan ocenić całokształt? Na pewno znajdzie się kilka pozytywnych aspektów, jak np. awans z Motorem do pierwszej ligi.

To był chyba jedyny miły aspekt w tym roku. Przenosiny do Wrocławia były dla mnie jakie były, nikt się tego nie spodziewał. Niektórzy mi mówią, że mogłem pójść gdzieś indziej, jednak teraz to jest tylko gdybanie. Każdy jest mądry po fakcie, nawet ja. Na początku wystąpiłem w kilku spotkaniach jako gość, byłem bliżej klubu i już wtedy zobaczyłem jak to funkcjonuje. Później zostałem wypożyczony, wiedziałem jaki jest cel, po co przychodzę i jakie są stawiane przede mną oczekiwania. Starałem się zrobić wszystko jak najlepiej. Najważniejsze, że cel jaki był postawiony został zrealizowany. Wszyscy się cieszyli z tego. My jako zawodnicy byliśmy szczęśliwi jak małe dzieci w przedszkolu, że udało się.

Presja na wynik była ogromna o czym mówili starsi zawodnicy z drużyny. Czy pan również ją odczuwał czy jednak panował spokój przed każdym meczem?

Ogólnie to wychodzę z takiego założenia, że jak chce się coś w sporcie osiągnąć to presja musi być. My chcieliśmy wywalczyć awans i presja także była. Taki jest sport, nikt nie chce być ostatni.

Skoro został pan oficjalnie przedstawiony jako zawodnik Speed Car Motoru Lublin na przyszłoroczny sezon to może prosiłbym o ocenę siły zespołu? Większość środowiska żużlowego uważa, że Motor ma najsilniejszą parę juniorską w lidze.

Nie chcę tak mówić, bo to jest tylko takie gadanie przed sezonem. Na papierze na pewno nasz skład wygląda dobrze, zarówno formacja seniorów jak i młodzieżowa, bo będziemy bardzo waleczni. Wydaje mi się, że będziemy kąśliwą drużyną na wyjazdach i będziemy walczyć do końca. Na pewno chcemy awansować do fazy play-off, a później to się wszystko może wydarzyć. Wszyscy mamy ze sobą dobry kontakt, łącznie z trenerem i zarządem, co jest bardzo ważne, a to w Lublinie wychodzi.

Druga liga w tym roku pokazała, że jest bardzo mocna, jednak wydaje się, że pierwsza liga w przyszłym sezonie będzie jeszcze mocniejsza. Znalazł pan czas, aby przeanalizować składy rywali czy jednak to ma mniejsze znaczenie?

Tendencja w żużlu trochę się zmienia. Do ekstraligi wchodzą nowe nazwiska pokroju Brady Kurtz czy Max Fricke, a ekstraligowi zawodnicy przychodzą do pierwszej ligi, a w przyszłym roku mistrz świata będzie jeździł w drugiej. Na pewno nasza liga będzie bardzo mocna i bardzo wyrównana. Na pewno Łódź, Gdańsk, Rybnik to będą drużyny niewygodne, ale również nie ma takich drużyn, które mocno odstają. Myślę, że o miejscach w fazie play-off będą decydować małe punkty, bądź punkty bonusowe. W każdym meczu trzeba będzie jechać na sto procent.

Czy na koniec chciałby pan dodać coś od siebie?

Dziękuje Betard Sparcie Wrocław za sezon w 2017 roku, całemu zarządowi i sztabowi szkoleniowemu. Poznałem tam świetnych ludzi i zawsze byłem mile widziany. Życzę Sparcie powodzenia oraz wszystkiego dobrego w 2018 roku.

Źródło artykułu: