- Liczymy, że fuzja rawicko - leszczyńska zachęci do podobnych projektów inne kluby. Jesteśmy przygotowani nawet na 8 czy 10 zespołów w drugiej lidze - mówi nam wiceprzewodniczący GKSŻ Zbigniew Fiałkowski.
W centrali tłumaczą jednak, że nie chodzi im o to, żeby kluby ekstraligowe czy pierwszoligowe powoływały do życia drugie drużyny, które będą startować w tym samym mieście. Założenie jest inne.
- Bardziej interesują nas projekty związane z takimi miastami jak Świętochłowice. Chodzi o to, żeby poszerzyć geografię żużla. Na razie otworzyliśmy furtkę. Zobaczymy, czy ktoś z niej skorzysta - przekonuje Fiałkowski.
Działaczom GKSŻ trzeba oddać, że do fuzji rawicko - leszczyńskiej doprowadzili w ekspresowym tempie. Wszystko zaczęło się od propozycji prezesa Piotra Rusieckiego. - Od niego wyszła inicjatywa, a my dzięki wspólnemu działaniu wielu stron doprowadziliśmy do tego w trzy tygodnie. Uważam, że przy takim nawale pracy tempo było ekspresowe - komentuje Fiałkowski.
- Od razu przyjęliśmy do wiadomości propozycję pana prezesa i pochyliliśmy się nad tematem z PGE Ekstraligą i prezesem PZM Michałem Sikorą. Wszyscy byli za, ale przeszkodą był regulamin. Trzeba było porozmawiać ze wszystkimi stronami. Zrobiliśmy to szybko i jasne, że nie wszystko musi wyglądać w przyszłym roku idealnie. Jesteśmy jednak gotowi na korekty w przepisach. Będziemy uważnie obserwować i reagować. Najważniejsze, że na ten moment możemy powiedzieć, że zrobiliśmy coś w słusznej sprawie. Żużel w Rawiczu przetrwa, a są też widoki na inne projekty, które pomogą dyscyplinie - podsumowuje Fiałkowski.
ZOBACZ WIDEO Gollob planował start w Rajdzie Dakar. "Miałem pomysł na następne 10 lat funkcjonowania w sporcie"