Bez Hamulców 2.0, to cykle felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora WP SportoweFakty.
***
Fundacja PZM zbiera pieniądze na leczenie Tomasza Golloba, który po wypadku na crossie stracił czucie w nogach. Walczy o powrót do zdrowia. Na razie bez efektów, ale ma nadzieję. My też powinniśmy ją mieć. I powinniśmy pomóc. Jak? A choćby tak, że nie będziemy podważać i kwestionować sensu robienia zbiórki na mistrza.
Prezes Andrzej Witkowski w trakcie krótkiej rozmowy, jaką z nim odbyłem, przyznał, że jest zniesmaczony, kiedy czyta, że przecież Tomasz zarobił miliony, że ma luksusowy samochód, więc po co jeszcze zbierać dla niego kasę.
Myślę, że parę rzeczy warto wyjaśnić. Wiem oczywiście, że Gollob zarobił miliony (warto przy okazji pamiętać, że miliony wydał też na sprzęt), ale nie wiem, jaki jest obecnie jego materialny status. Zresztą, nawet jeśli teraz ma, nie znaczy, że będzie miał za 5, czy 10 lat. Dotknęła go straszliwa tragedia. Od pasa w dół jest sparaliżowany. Już nie może wyjechać na tor, czy na Dakar, żeby zawalczyć i zarobić. A żyć musi. Leczyć też się musi.
ZOBACZ WIDEO: Tomasz Gollob: Nikt nie będzie musiał mi robić zdjęć z ukrycia
PZM musiało uderzyć z akcją zbiórki teraz, bo za kilka lat świat zapomni o Gollobie. Tylko teraz, kiedy każdy z nas ma świeżo w pamięci wyczyny Tomasza na torze, jest szansa na zebranie znaczącej puli. Na razie jest 146 tysięcy, a egzoszkielet, jakiego potrzeba mistrzowi kosztuje 400 tysięcy. Dlatego proszę krytyków, żeby nie utrudniali.
Lepiej milczeć, niż powiedzieć czy napisać o jedno słowo za dużo. Zaglądanie Gollobowi do kieszeni w sytuacji, w jakiej się znalazł, jest zwyczajnie żenujące. Po pierwsze, dlatego że to, co zbiera fundacja, pójdzie wyłącznie na leczenie. Będą na to potwierdzenia i rachunki, bo inaczej być nie może. Po drugie powinniśmy jednak okazać więcej wdzięczności mistrzowi. Kiedy oglądaliśmy jego akcje, a ciarki chodziły nam po plecach, Tomasz był dobry. Dlaczego teraz przestał być dla nas dobry?
Kiedyś napisałem, że Gollobowi za to, co zrobił, należy się pomnik. Podtrzymuję te słowa. To jest taka gwiazda, jakiej w żużlu wcześniej nie mieliśmy i być może nigdy już mieć nie będziemy. Dlatego przynajmniej nie przeszkadzajmy, kiedy ktoś chce mu pomóc. Zebranie możliwie jak największych środków będzie niczym powiedzenie "dziękuję" za te wszystkie lata sportowych wzruszeń.
PS1. Osobiście już to zrobiłem, ale raz jeszcze chciałbym podziękować prezesowi Krzysztofowi Mrozkowi za zaproszenie na debatę ROW-u Rybnik. To była kapitalna sprawa i dobra rozmowa w miłej atmosferze, choć bez słodzenia. Miło było spotkać po latach trenera i zawodnika wielkiego ROW-u Jerzego Gryta. Miło było usiąść obok znakomitego redaktora Henryka Grzonki. Rzeczowo i z dużym znawstwem wypowiadali się obecni na debacie kibice, zwłaszcza Rafał Szymura. I tylko prowadzący debatę Wacław Troszka zbyt rzadko używał dzwonka oznaczającego, że czas minął. A prezes Mrozek jak już zaczął, to nie mógł skończyć. O krótkich galotach też gadał. Mam nadzieję, że swoje przeróżne talenty prezes potwierdzi na naszych łamach. Przyjął ofertę zostania felietonistą WP SportoweFakty.
PS2. To mój ostatni felieton w tym roku, dlatego wszystkim (nawet tym, którym ze mną nie po drodze) życzę Wesołych Świąt.
PS3. Korzystając z okazji, chciałbym podziękować koleżankom i kolegom z redakcji. Jeszcze trochę dni do końca roku zostało, ale już teraz mogę napisać, że wykonaliśmy wspólnie kawał dobrej roboty. Gdybym tutaj napisał, że przebiliśmy głową sufit, to nie byłoby w tym cienia przesady. Oczywiście wiele pracy przed nami, dużo jest do poprawienia, ale o naszych tegorocznych wynikach mogę powiedzieć, że są rewelacyjne. Każdy z WAS dołożył do tego swoje trzy grosze. TAK TRZYMAĆ.