Nadchodzą sądne dni dla wychowanka Unii Tarnów. Klub w trudnym momencie o nim nie zapomniał

WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Michał Nowiński
WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Michał Nowiński

Michał Nowiński wciąż dochodzi do siebie po fatalnym karambolu, który miał miejsce pod koniec sierpnia podczas rybnickiej odsłony DMPJ. Razem z juniorem Grupy Azoty Unii Tarnów ucierpiał wtedy Sebastian Niedźwiedź.

Obaj zawodnicy zderzyli się i z całym impetem wylądowali na bandzie. Na tor błyskawicznie wyjechała karetka, aby pomóc kontuzjowanym żużlowcom. Po przetransportowaniu do szpitala i badaniach junior Grupy Azoty Unii Tarnów usłyszał fatalną diagnozę. Złamane kręgi szyjne na odcinkach C5, C6 i C7. Nowiński do teraz musi używać kołnierza, aby zbytnio tych kręgów nie nadwyrężać.

Zawodnik walczy jednak mocno o to, aby powrócić do pełnej sprawności i być może wkrótce nie będzie już musiał używać uciążliwego "gadżetu". - Niedługo mam zaplanowane badanie tomografem. Później wybieram się do lekarza i wtedy zapadną decyzje, co robimy dalej. Jeśli będzie wszystko w porządku, od razu biorę się za mocniejszą rehabilitację - mówi nam Nowiński.

Od wypadku minęły już niemal cztery miesiące, ale nie można powiedzieć, że Nowiński w tym czasie nie robił kompletnie nic. - Praktycznie tydzień po wypadku wziąłem się za siebie. Uczęszczałem na masaże, pola magnetyczne i różnego rodzaju ćwiczenia, które mogłem wykonywać. Oczywiście ta wstępna rehabilitacja nie mogła być bardzo intensywna, bo tak naprawdę nie wiemy do końca czy jest wszystko w porządku - kontynuuje.

Choć na pierwszym miejscu jest rzecz jasna powrót do zdrowia, zawodnik całkowicie nie porzucił myśli o dalszej jeździe na żużlu. - O motocyklu pomyślałem jeszcze w szpitalu, dzień po wypadku. Muszę jednak poczekać na to co powie lekarz. To jest klucz do moich dalszych losów. Jeżeli wyniki pokażą, że jest wszystko w porządku, to on nie będzie widział przeciwwskazań nad moim powrotem do ścigania, czy uprawiania sportu. Wszystko okaże się po świętach, pod koniec grudnia. Wtedy mam zaplanowane wizyty - wyjaśnia.

Warto dodać, że zawodnik, który skończył w tym sezonie wiek juniora, nie pozostał sam sobie. Zarząd oraz trenerzy klubu z Tarnowa wyciągnęli do swojego wychowanka pomocną dłoń i parafowali z nim tzw. kontrakt warszawski.

ZOBACZ WIDEO: Tomasz Gollob: Wszystko, co przeżyłem w sporcie, przy tym urazie jest małą rzeczą

Źródło artykułu: