Trener Stali nie zjadł zupy. Dudek śnił się po nocach (tak minął mi rok)

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Patryk Dudek w Grand Prix
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Patryk Dudek w Grand Prix

Z 2017 roku zapamiętam przede wszystkim sukcesy Polaków, dramat Tomasza Golloba i geniusz Patryka Dudka, który jednym atakiem uciszył Motoarenę i ucieszył całą Zieloną Górę. Wolałbym z kolei nie pamiętać "wyczynów" Stali Rzeszów.

Moje serce zabiło mocniej, gdy mieliśmy polskie podium podczas Grand Prix Łotwy w Daugavpils i po tym, jak nasza reprezentacja zdobyła kolejne złoto w DPŚ. To zdecydowanie dwa najbardziej pozytywne momenty minionego sezonu. Najbardziej zabolał mnie z kolei wypadek Tomasza Golloba. Do dziś nie mieści mi się w głowie, że naszego mistrza mogło spotkać coś tak okropnego.

[b]

Bohater sezon[/b]. Zdecydowanie Patryk Dudek. Nikt nie zaskoczył mnie tak jak zielonogórzanin. W Grand Prix zdobył srebrny medal, a do samego końca miał szanse na tytuł mistrza świata. Takiego debiutu w cyklu się nie spodziewałem. Liczyłem na pewne utrzymanie, jakąś niespodziankę, może wygraną w jednym z turniejów. Dostałem zdecydowanie więcej.

Akcja sezonu. Runda zasadnicza PGE Ekstraligi. Mecz Get Well Toruń - Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra. Wyścig 15. Magia Patryka Dudka i koszmar, który później pewnie jeszcze wiele razy śnił się toruńskim kibicom. Atak zielonogórzanina w ostatnim łuku na Grega Hancocka to był prawdziwy majstersztyk, który jedną drużynę przeniósł do nieba, a drugą zesłał do żużlowego piekła. To warto zobaczyć jeszcze raz.

Skandal roku. Postawa Stali Rzeszów. Jazda w okrojonym składzie pod przykrywką dbania o klubowe finanse, a tak naprawdę kpina z przeciwników, kibiców, telewizji i całych rozgrywek. Za te wydarzenia odpowiedzialność ponoszą jednak nie tylko rzeszowianie, ale także ludzie, którzy dopuścili ich do startu w lidze. To przykład, który doskonale pokazuje, że proces licencyjny i nadzór nad klubami nadal nie funkcjonują tak jak należy. Na szczęście powtórki z rozrywki już raczej w Rzeszowie nie będzie. W końcu jest Ireneusz Nawrocki.

Cytat roku. "Między ligami jest przepaść, tylko się o tym głośno nie mówi, ale to się wie. Jestem pewien, że będziemy lepsi od lublinian w dwumeczu i pierwsza liga zostanie w Rzeszowie" - to słowa Janusza Stachyry przed barażową rywalizacją ze Speed Car Motorem Lublin. Dobrze, że trener tym razem nie dodał jeszcze, że jazda z drugoligowcem jest jak zjedzenie zupy. Nie zmienia to jednak faktu, że zderzenie z rzeczywistością okzało się bardzo bolesne. Lublinianie zdeklasowali w dwumeczu rzeszowian i sprowadzili trenera na ziemię. Wychodzi na to, że czasami pewność siebie lepiej... zostawić dla siebie.

Liczba roku - 70. Tyle dni czekaliśmy na ostateczne rozstrzygnięcia w sprawie Grigorija Łaguty. Rozgrywkom PGE Ekstraligi groził paraliż, a po rewanżowym spotkaniu półfinału play-off w Gorzowie mogliśmy mieć prawdziwe kuriozum. Gdyby Cash Broker Stal pokonała wtedy Betard Spartę 47:43, to mielibyśmy wielki bałagan, który trudno byłoby posprzątać. Taki cyrk w najlepszej lidze świata? Wnioski muszą zostać wyciągnięte natychmiast.

Z tego tekstu byłem szczególnie dumny. Cieszę się, że w końcu znalazłem czas na historię dziwnych przypadków Ryana Sullivana. Mistrza, któremu przeszkadzało słońce. Miałem ją opisać już dawno, ale wcześniej ciągle odkładałem to na później.

ZOBACZ WIDEO Gollob planował start w Rajdzie Dakar. "Miałem pomysł na następne 10 lat funkcjonowania w sporcie"

Źródło artykułu: