Żużel według Jacka to cykl felietonów Jacka Gajewskiego, byłego menedżera Get Well Toruń.
***
Czytam, że na Motoarenie ma być więcej ścigania i jestem trochę zdziwiony. Przecież mało jest obiektów, które stwarzają ku temu takie możliwości jak ten w Toruniu. Dla mnie jest to tor numer jeden w Polsce, bo linii jazdy i wyprzedzeń jest całe mnóstwo. Nudne zawody muszą się czasami zdarzyć, bo ktoś może być szybki na starcie i po trasie, a wtedy trudno o mijanki.
A problemy z przygotowaniem toru? Wszystko jest zawsze kwestią powtarzalności i wpływu warunków pogodowych. Nie tylko tor w Toruniu jest bardzo od tego uzależniony. Nasłonecznienie nawierzchni jest różne, bo ze względu na dach część jest zasłonięta, a część odkryta. Istotna jest również pora roku i godzina rozgrywania meczów. Daleki byłbym jednak od stwierdzeń, że mamy wielki problem i z tego powodu potrzebna jest jakaś rewolucja.
Wystarczy cofnąć się do 2016 roku, kiedy Get Well wygrywał u siebie pewnie i wysoko. Jazda u siebie doprowadziła nas wtedy do finału i srebrnego medalu. Tegoroczny problem nie był w ogóle związany z nawierzchnią. Najważniejsza w tym wszystkim była osoba toromistrza.
W poprzednich latach pracował dla nas Mariusz Lipiński. Młody chłopak i świetny fachowiec. Nikt nie zna Motoareny lepiej od niego, bo przygotowywał tor od samego początku. Chwalił go między innymi Greg Hancock, który bardzo szybko uznał, że kolejne treningi nie mają sensu, bo tor jest bardzo powtarzalny. Mariusz w 2016 roku odegrał ogromną rolę i mocno przyczynił się do wyniku, który osiągnęliśmy. Zimą na przełomie 2016 i 2017 roku zaczęły się u niego duże problemy zdrowotne. Nie mógł wrócić do pracy i zaczęły się schody.
W okresie przygotowawczym do sezonu była prawdziwa masakra. Na początku pomagał nam Adam Lipiński, ojciec Mariusza, który został z czasem u nas zatrudniony. To bardzo doświadczony toromistrz. Przyszedł człowiek, który długo siedzi w swoim fachu, ale też miał problem. Radził się syna, pytał o wiele rzeczy, ale efekt nie był taki sam. Przygotowanie toru nie jest łatwe, bo są różne uwarunkowania. Mariusz czuł to jednak idealnie.
Teraz cudowną receptą na Motoarenę ma być dosypanie nawierzchni. Nie wierzę, że to coś radykalnie zmieni i będziemy mieć wielką różnicę w przygotowaniu toru i tym jak on będzie się zachowywać. Najważniejsza jest powtarzalność, konsekwencja i człowiek, który nad tym wszystkim czuwa.
Jacek Gajewski
ZOBACZ WIDEO: Tomasz Gollob prezesem Polonii? "To musi być poważna propozycja, bo na niepoważne rzeczy nie mamy czasu"