Transfer legendy, leżanka na torze i afera na koniec (tak minął mi rok)

WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Na zdjęciu: kibice Wybrzeża Gdańsk
WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Na zdjęciu: kibice Wybrzeża Gdańsk

Jak minął mój rok? Od lat piszę o żużlu z perspektywy Gdańska i moim marzeniem jest to, by ten sport był czysty od afer, od niesportowych zachowań. Szeroko pojęta normalność jest tym, o co jednak w tym sporcie niezwykle trudno.

Moje serce zabiło mocniej, gdy dowiedziałem się o wypadku Tomasza Golloba. Najlepszy polski żużlowiec w historii w mojej ocenie trochę zbyt długo przeciągał swoją karierę, szczególnie, że miał również inne sportowe marzenia. Wielu może tutaj ripostować, że przecież ciągle Gollob potrafił popisywać się skutecznymi akcjami. Zgoda, przecież średnia biegowa 1,816 uzyskana przez niego w 2016 roku, dla wielu jest nieosiągalna, jednak wielu sportowców chcących biec za marzeniami, wcześniej potrafiło powiedzieć pas. Przykładem, jaki mi się tutaj nasuwa, jest Adam Małysz, który po zajęciu 3. miejsca w sezonie 2010/11 zakończył karierę, skupiając się na rajdach samochodowych. Tomasz Gollob, który zakończył piękną sportową karierę wypadkiem na torze motocrossowym, zawsze jednak szedł swoją drogą. Po co to robił? Nie wiem, ale skoro zaprowadziło go to do mistrzostwa świata, nic mi do tego.

[b]

Mój bohater sezonu.[/b] Wahałem się tutaj długo, zacząłem przeglądać statystyki, porównywać wyniki żużlowców z poprzednimi latami, aż w końcu pomyślałem - czy bohaterem musi być żużlowiec? Niekoniecznie. Moim bohaterem jest więc Witold Skrzydlewski. Gdy zaczynałem interesować się żużlem, łódzki speedway był synonimem nijakości, a nawet bylejakości. Nie można było pod koniec lat dziewięćdziesiątych powiedzieć niczego pozytywnego o tym dogorywającym ośrodku.

Gdy po raz pierwszy świadomie oglądałem mecz Wybrzeża z łodzianami, klub z Gdańska, jadąc krajowym składem, wygrał w 1998 roku 64:26. Później co chwila czytałem o tym, że JAG Speedway Łódź bankrutuje i w zamian na zrujnowanym stadionie pojedzie ŁTŻ, następnie sytuacja się powtarzała i tak powstał TŻ, aż w końcu Orzeł. Witold Skrzydlewski nie tylko zmienił postrzeganie sportu żużlowego w swoim mieście, ale również wykłada na sport własne pieniądze, a w 2018 roku zwieńczy swoje dzieło otwierając nowy stadion. To dla mnie więcej niż zdobycie mistrzostwa świata.

Akcja roku. Od tego momentu będę skupiał się na kwestiach lokalnych. 24 września 2017 roku, Tarnów. W pierwszym meczu finałowym Zdunek Wybrzeże Gdańsk wygrało 40:32 i kwestia awansu była sprawą otwartą. Przy stanie 26:22 dla tarnowian, na tor wyjeżdżają Peter Ljung, Jakub Jamróg, Anders Thomsen i Hubert Łęgowik. Thomsen wygrywa start, Łęgowik przez nikogo nieatakowany upada na tor. Wstaje, ale nie schodzi z owalu, pozbawiając kolegę kompletu punktów. Wyścig przerwany, w powtórce gospodarze wygrywają 5:1 (suma summarum gdańszczanom zabrakło właśnie tych punktów do awansu, choć oczywiście nikt nie wie jak potoczyłby się dalej mecz, gdyby w tym wyścigu było 3:3), a senior Zdunek Wybrzeża, który w końcówce sezonu nie wyprzedził żadnego wartościowego seniora, mówi w wywiadzie telewizyjnym, że liczył na powtórkę w czterech. Kurtyna.

[color=#000000]ZOBACZ WIDEO: Gollob planował start w Rajdzie Dakar. "Miałem pomysł na następne 10 lat funkcjonowania w sporcie"

[/color]

Skandal roku. W żużlu nie tylko motocykle nie mają hamulców, ale również szeroko pojęci działacze, którzy za nic mają regulaminy, zresztą same przez nich ustalane. Od długiego czasu przyglądałem się fenomenowi osób, które jako sponsorzy kręcą się wokół zawodników i prezesów, patrząc na innych z góry tylko dlatego, że łożą na klub. Wynik pierwszego barażu w Toruniu musiał u niektórych wzbudzić charakterystyczny dla tego środowiska brak racjonalnego działania. Nie chcę wierzyć w to, że kilku sponsorów działało bez jakiegokolwiek porozumienia ze swoim klubem. Nie chcę też wierzyć w to, że po tym jak jeden z zawodników odmówił przyjęcia gratyfikacji za słabszą postawę, gorące głowy nie zwróciły się do kogo innego.

Cytat roku. "Chcę podziękować klubowi z Gdańska za fantastyczne widowisko sportowe. Można to tak zrobić jak Mirek Kowalik i jego kapela. Mamy znakomite relacje osobiste i należy się wspierać, niezależnie jak to będzie wyglądało. Jestem przekonany, że przed kolejnym sezonem odjedziemy z gdańszczanami sparingi i jesteśmy na to otwarci, a Mirka Kowalika widzę zawsze chętnie na stadionie, czy w parkingu. Od samego rana czułem się jak u siebie w domu (...) Dziękuję kibicom obu drużyn i Tadeuszowi Zdunkowi za to, że jego ekipa zrobiła mistrzostwo świata i w godzinę przygotowała będący w fatalnym stanie tor do jazdy. Duży szacunek dla gdańszczan" - Jacek Frątczak po meczu Zdunek Wybrzeże - Get Well. Sam cytat może najmocniejszy w roku nie jest, ale jego okoliczności już tak. Menedżer Get Well powiedział to 3 minuty przed informacją Tadeusza Zdunka o dziwnych propozycjach w kierunku jednego z zawodników. Już nie było tak miło.

Liczba roku - 10. Rzadko się zdarza, żeby jeden zawodnik, szczególnie obcokrajowiec spędził w jednym miejscu dziesięć lat. Tyle w Zdunek Wybrzeżu jeździł Renat Gafurow. W tym czasie Rosjanin wraz z gdańskim klubem zwiedził wszystkie trzy ligi i pełnił rolę od lidera po zawodnika, który początkowo miał być oczekującym, a w kluczowych momentach brał na siebie ciężar walki o wynik. Jego przejście do Ostrovii kończy w Gdańsku pewną epokę, jednak był to chyba idealny moment na rozstanie.

Z tego tekstu byłem szczególnie dumny. Chyba, niestety, może nie z tekstu, a z tekstów, które wywołały burzę na kolejne tygodnie. Czas po barażu w Gdańsku był niezwykle intensywny i gdy nieoficjalnie usłyszałem w parku maszyn, że będzie jeszcze gorąco, nie spodziewałem się tego, co stało się chwilę później. Wybieram więc tekst, którego okoliczności wywołały burzę.

Źródło artykułu: