Były żużlowiec otrzyma 800 tysięcy złotych odszkodowania. Warto się ubezpieczać

WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Na zdjęciu: Park maszyn.
WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Na zdjęciu: Park maszyn.

Dobre ubezpieczenie jest warte więcej niż zbiórki pieniędzy, czy mająca przede wszystkim wymiar symboliczny renta specjalna przyznana przez premiera polskiego rządu. Za równowartość dwóch punktów można się zabezpieczyć na całe życie.

W tym artykule dowiesz się o:

- Jeden z zawodników, którego karierę przerwała ostatnio kontuzja, dostanie osiemset tysięcy złotych odszkodowania, bo był dobrze ubezpieczony - zdradza nam Krzysztof Cegielski, szef stowarzyszenia zawodników Metanol. - W tej chwili kilkudziesięciu żużlowców jest dobrze zabezpieczonych na wypadek jakiegoś losowego zdarzenia i oni mogą spać spokojnie - dodaje Cegielski.

PZM kilka dni temu podał nowe stawki obowiązkowych ubezpieczeń dla żużlowców (trzeba je wykupić, żeby dostać licencję) w kwocie 1050, 1400 i 1700 złotych. W ciemno można założyć, że większość postawi na te najtańsze. Za 1050 złotych zawodnik gwarantuje sobie wypłatę 50 tysięcy w razie kalectwa. W przypadku jego śmierci rodzina dostanie 25 tysięcy. Przy maksymalnej stawce, świadczenie wynosi 150 i 75 tysięcy.

Jednak obowiązkowe ubezpieczenia to za mało. Zwłaszcza że nie dają one ochrony przez 24 godziny. Poza tym liczą się wyłącznie kontuzje, jakich zawodnik doznał, jeżdżąc na żużlowym torze. Przykładowo Tomasz Gollob, choć miał obowiązkowe ubezpieczenie, to nie skorzystał z niego po wypadku na treningu przed zawodami motocrossowymi. Wszyscy pamiętamy, że skończyły się one fatalną kontuzją kręgosłupa. Mistrz świata stracił czucie w nogach, porusza się na wózku, dziennie wydaje na rehabilitację tysiąc złotych.

I właśnie sytuacja Golloba najlepiej pokazuje, jak ważne jest dobre ubezpieczenie. Czyli takie, które daje duże odszkodowanie za trwałą niezdolność do jazdy nabytą także poza torem żużlowym. Przy składce rzędu 10 tysięcy złotych można liczyć na świadczenie w wysokości miliona złotych. Dla większości żużlowców 10 tysięcy to równowartość dwóch zdobytych punktów meczowych, a jednak korzyści są ogromne. Dla Golloba dobra polisa byłaby zabezpieczeniem blisko 3-letniej rehabilitacji. Warto przypomnieć, że fundacja PZM zbierająca środki na ten cel dotąd zgromadziła niecałe 200 tysięcy. Specjalna renta przyznana mistrzowi przez byłą premier Beatę Szydło to 4 tysiące miesięcznie.

ZOBACZ WIDEO Prof. Marek Harat: Obrażenia Tomasza Golloba były bardzo poważne

- Zawodnicy muszą mocniej wychodzić poza obowiązkowe ubezpieczenia, by w razie kontuzji mieć okrągłą sumę na start w nowe, trudne życie - komentuje Cegielski. - Dyscyplina mocno się rozwinęła, a my dalej zbieramy pieniądze do kasków. Nie neguję tego, ale takie akcje mają swoje ograniczenia. Zresztą nie da się zebrać dla wszystkich. Żużlowcy muszą więc sami zadbać o siebie i wykupywać takie polisy, gdzie dostaną świadczenie nawet za to, że spadną z drabiny.

Cegielski nie chce zdradzić, który zawodnik dostanie gigantyczne odszkodowanie za kontuzję uniemożliwiającą mu kontynuowanie kariery. Chwali jednak żużlowca za przezorność i mówi, że to dobry przykład do naśladowania dla innych. Przypomnijmy, że nasz Jarosław Hampel, po dramatycznej kontuzji w 2015 roku, także otrzymał wysokie świadczenie. Nieoficjalnie wiemy, że polski żużlowiec był na tyle przezorny, iż zastrzegł sobie w polisie wypłatę odszkodowania za każdą nieobecność w meczu.

Źródło artykułu: