Prezes ROW-u Rybnik Krzysztof Mrozek okłada PGE Ekstraligę przy każdej nadarzającej się sposobności. Ostatnio zrobił to na klubowej debacie kończącej sezon, gdzie stwierdził, że "mądre głowy" odjęłyby jego drużynie tyle punktów za doping Grigorija Łaguty, żeby uratować Get Well Toruń przed spadkiem. Działaczy Ekstraligi irytują te insynuacje (grozili prezesowi za te słowa karą), ale zasadniczo nic nie mogą zrobić. Tymczasem Mrozek zaciera ręce, bo choćby robione przez nas sondy pokazują, że obrał właściwy kierunek.
Zapytaliśmy was, czyli naszych czytelników, o to, czy Mrozek powinien być ukarany za sugestie pod adresem Get Well. Odpowiedź brzmiała "nie". Za tą opcją opowiedziało się 74 procent z blisko 4 tysięcy, którzy oddali swój głos. - Prezes Mrozek przedstawia się, jako ojciec rodziny, który broni swojego dziecka, w tym przypadku Łaguty, do upadłego - analizuje Jacek Gumowski, były spec od marketingu w Cash Broker Stali Gorzów. - Regularnie spotyka się z kibicami, poświęca im swój czas i pokazuje, że czuje przynależność. To wszystko działa na jego korzyść. Poza tym pamiętajmy, że związek, o ile nie wiąże się z reprezentacją, nie jest nikomu szczególnie bliski - komentuje Gumowski, dając do zrozumienia, że takie ustawienie się na kontrze działa na korzyść tego, który to robi.
Stal Gorzów po finale 2016, gdzie została oskarżona o błąd w sztuce przygotowania toru, a trenera ukarano karą zawieszania, także prowadziła politykę informacyjną w kontrze do Ekstraligi Żużlowej i wiele na tym zyskała. Inna sprawa, że związek nieco pomógł, nakładając karę na klubową maskotkę za to, że ta pojawiła się w parku maszyn. - Wtedy, korzystając z okazji, ociepliliśmy wizerunek Stalusia, bo tak nazywa się maskotka, i zrobiliśmy jeszcze kilka innych akcji. Niewątpliwie zyskaliśmy. Chcę jednak powiedzieć, że taka walka z Ekstraligą na dłuższą metę się nie opłaca - wyrokuje Gumowski.
Zdaniem naszego eksperta może i warto wojować z Ekstraligą, ale trzeba wiedzieć, kiedy skończyć. - Po pierwsze, dlatego, że te wszystkie zachowania są przez organ zarządzający kodowane, a wiemy, jaka jest pamięć ludzka. Po drugie, jeśli wchodzi się w jakieś towarzystwo, to trzeba szanować reguły. Prezesi walcząc z regulaminami, strzelają sobie w kostkę, bo przecież sami te reguły gry ustalają - kończy Gumowski.
ZOBACZ WIDEO W żużlu nie obyło się bez skandali. Był doping i korupcja