Działacze Stali Rzeszów zgłosili gotowość do organizacji jednej z rund Grand Prix w zbliżającym się sezonie. Rozmowy trwają, ale rzeszowianie na pewno nie będą walczyli o turniej elitarnego cyklu za wszelką cenę. Nawet jeśli negocjacje o GP zakończą się fiaskiem, Ireneusz Nawrocki długo ubolewał nie będzie. Już w najbliższym sezonie biznesmen chce bowiem rozpocząć cykl "Diamonds Cup".
Właściciel Stali Rzeszów w przerwie świąteczno-noworocznej na temat rozgrywek rozmawiał już z władzami PZM. - Rozmowy są bardzo zaawansowane. Opracowany już został szczegółowy regulamin. Cykl będzie składał się z czterech turniejów. Pierwsze, dwudniowe zawody eliminacyjne, odbędą się w Rzeszowie. Potem dwa turnieje poza granicą kraju. W tym przypadku myślimy o Czechach, Słowacji, Węgrzech, Niemczech, a być może także Szwecji. Wielki finał oczywiście odbyłby się w Rzeszowie - wyjaśnia Marcin Janik, wiceprezes Stali Rzeszów, w rozmowie z "Supernowosci24.pl".
Patrząc na nagrody, jakie będą do wygrania w "Diamonds Cup", cykl przyciągnie z pewnością wielu zawodników. Ireneusz Nawrocki przekaże zwycięzcy certyfikowany diament o wartości 500 tysięcy złotych. Drugi w klasyfikacji zawodnik dostanie czek na 350 tysięcy, trzeci na 200 tysięcy, czwarty na 50 tysięcy złotych.
Na tym jednak nie koniec. Wśród żużlowców, którzy wystąpią we wszystkich turniejach cyklu, rozlosowany zostanie samochód.
ZOBACZ WIDEO Falubaz przespał okres transferowy. "Za późno się zorientowali, że trzeba działać"