Bez Hamulców 2.0, to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora WP SportoweFakty.
***
Wiem, że nasz ekspert Wojciech Dankiewicz poszedł grubo i nazwał zamianę DPŚ na mistrzostwa świata par robieniem kroku w tył i promocją miernot. Zwrócił też uwagę, że wyznacznikiem rozwoju żużla zaczyna być równanie do słabych. Puenta była taka, że mistrzem świata może zostać Australia, która nie ma nawet swojej ligi. A Polacy, choć są najlepsi na świecie, wrócą z finału jak niepyszni.
Argumenty pana Wojtka działają na wyobraźnię i nietrudno się z nimi nie zgodzić. Tak sobie jednak myślę, że żużel z formułą DPŚ zabrnął już w ślepy zaułek. Ostatni finał był nudny jak flaki z olejem. Nie było żadnej dramaturgii. Od początku było jasne, że Polacy zleją rywali, więc nie było się specjalnie czym podniecać.
Co nam dają pary? Wyrównanie szans? Na pewno. Zwiększają możliwość niespodzianki? Jak najbardziej. Nie chcę, żeby to zabrzmiało głupio, ale fakt, że Polska może przegrać, powoduje, że na te zawody będziemy czekali w większym napięciu. Pójdę dalej, tak samo grubo, jak pan Wojtek, i posunę się do stwierdzenia, że ewentualna porażka Polski jest szansą dla żużla, jako dyscypliny.
Bardzo mądry działacz powiedział mi, że nic tak nie napędza, jak sukces. Złoto może się okazać kołem zamachowym dla niektórych nacji. W tej chwili bowiem niebezpiecznie zbliżamy się do wizji kiszenia się we własnym sosie. Jak tak dalej pójdzie, to seryjnie będziemy zdobywali złoto nie tylko w DPŚ, ale i w Grand Prix. Rok, dwa będziemy się z tego cieszyli. Kiedy jednak zobaczymy, że wokół jest pustynia, a Polska jest jedyną oazą żużla, to złapiemy się za głowę i zaczniemy samych siebie pytać, kiedy to wszystko pojechało w złą stronę.
Nie podoba mi się to, jak FIM załatwia sprawę kalendarza i par. Jakieś tajemnice, kuluarowe rozmowy bez udziału Polski. Wszystko to jest chore. Dawno już jednak przekonaliśmy się, że w działaniach światowej federacji nie ma ładu i składu. Brakuje wizji i odpowiednich ludzi. Jakby wszyscy w FIM myśleli, że oddanie licencji BSI załatwia sprawę. Dramat. Nic dziwnego, że nie wiemy, jak będą wyglądać pary. O tym, że może należałoby podyskutować o nowej formule DPŚ, już nie wspomnę.
Zostawmy jednak FIM i BSI. Czas wrócić do Leszna, gdzie bardzo mocno przeżywają dyskusję o Stadionie im. Alfreda Smoczyka. Czytam wiceprezydenta, że nie będą dziennikarze decydować, które obiekty burzyć. Czytam też tweety prezydenta Łukasza Borowiaka o działaniu na zlecenie i czuję narastającą grozę. Ludzie, czy wyście tam wszyscy powariowali? Napijcie się melisy. Co trzeba mieć w głowie, żeby medialną dyskusję o sympatycznym obiekcie traktować w ten sposób? Szukanie drugiego dna, bez sensu. Trochę dystansu.
Gwoli wyjaśnienia, dyskusję na temat stadionu w Lesznie rozpoczął prezes Ekstraligi Żużlowej po ostatnim finale. W tym miesiącu sprawę odkurzył redaktor Michał Wachowski (nasz człowiek z Leszna), cytując słowa żużlowego, ale nie tylko, obieżyświata Michała Kuglera. Ten niejedno widział (na niejednym stadionie był), więc podzielił się z nami swoją opinią na temat obiektu Fogo Unii.
W czasie długiego serialu pod tytułem stadion Unii zaprezentowaliśmy jednak różne punkty widzenia (za i przeciw), bo tak naprawdę o to w tym wszystkim chodzi. Nikomu nie każę się zgadzać z moją opinią, że najlepiej byłoby leszczyński obiekt wyburzyć i wybudować nowy. Przedstawiłem swój punkt widzenia. Od decydowania są władze miasta i klubowi działacze. To oni muszą mieć wizję tego, co chcą zrobić za rok, dwa, trzy. Jeśli twierdzą, że ich nie stać, że tak jest lepiej, to jest to ich wybór i ich odpowiedzialność.
Swoją drogą to przygotowaliśmy mały ranking stadionów PGE Ekstraligi. Opublikujemy go na dniach. Zobaczycie, że każdy dostanie od nas po nosie. Nawet Falubaz Zielona Góra, czego domagał się prezydent Borowiak w wywiadzie, jakiego nam udzielił. Od razu jednak wyjaśnię, że tu nie chodzi o wyzłośliwianie się. Krytyczne uwagi są po to, żeby pewne rzeczy poprawić.
PS: Szacunek dla leszczyńskich kibiców. Oczywiście nie za niezbyt parlamentarne słownictwo używane w dyskusji o "Smoku", ale za 100-procentowe oddanie dla ukochanego klubu. Stanęliście murem za stadionem Unii, co pokazuje, jak wielka jest wasza sportowa miłość. Brawo. Prosiłbym jeszcze o mniej zacietrzewienia, a więcej luzu.
ZOBACZ WIDEO W żużlu nie obyło się bez skandali. Był doping i korupcja
Tydzień później posprzątałem tej bajzel - i mówię - "fajnie, że się oburzyliście ,że walczycie o Czytaj całość