Stal Rzeszów ma wszystko tylko nie wychowanków. Co na to kibice?

WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Na zdjęciu: Patryk Wojdyło
WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Na zdjęciu: Patryk Wojdyło

Ireneusz Nawrocki zbudował w Rzeszowie II-ligowy dream team oparty na wielkich gwiazdach. Klub podniósł się z kolan i teraz chce szybko się odbudować. W Stali liczą, że wkrótce nadejdą tłuste lata. Szkoda tylko, że bez wychowanków.

Jeszcze kilka miesięcy temu przyszłość rzeszowskiego żużla stała pod dużym znakiem zapytania. Osoby, które w sezonie 2017 rządziły klubem, omal go nie wykończyły. Z pomocą przyszedł bogaty biznesmen, który uregulował wszystkie długi i dał nadzieje na lepsze jutro. W Stali zapoczątkowano realizację planu, jakim jest szybki awans do PGE Ekstraligi. Większość kibiców jest pod wrażeniem działań Ireneusza Nawrockiego. Są też jednak i tacy, którzy kręcą nosem.

Sęk w tym, że w drużynie brakuje wychowanków. Fajnie, kiedy są dobre wyniki, ale kibiców zawsze najbardziej cieszy jazda swoich zawodników. Dawniej Stal miała u siebie Macieja Kuciapę, Pawła Miesiąca, czy do niedawna braci Lampartów. Teraz został już tylko Kuciapa, który jednak ma nikłe szanse na miejsce w składzie. Ktoś powie, że nie można mieć wszystkiego. To prawda, ale z drugiej strony przynajmniej jeden, może dwa akcenty rzeszowskie, na pewno by się przydały.

- Czy drużynie zabraknie tożsamości? Myślę, że w przypadku Stali, przynajmniej na razie, nie mamy z czymś takim do czynienia - analizuje ekspert nc+, Wojciech Dankiewicz. - Porównałbym tą sytuację do chorego pacjenta, który zrobi wszystko, aby tylko znalazł się dobry lekarz i uratował mu życie. Podobnie jest właśnie teraz. W Rzeszowie powinni być wdzięczni Nawrockiemu, że zachował żużel w tym mieście. To było najważniejsze - zaznacza.

W tym wszystkim trzeba pamiętać, że brak wychowanków to wina przede wszystkim poprzednich działaczy. Nawrocki nie ma z tym nic wspólnego. To nie on zniechęcił braci Lampartów, czy zdolnego Patryka Wojdyłę. Problem jest jednak szerszy, bo w Rzeszowie kuleje szkolenie. Nie zanosi się na to, aby w kolejnych latach liczba wychowanków w składzie miałby wzrosnąć. W środowisku śmieją się, że na południu Polski jest wyjątkowo niekorzystny klimat dla rozwoju młodych talentów. W Tarnowie, Rzeszowie, czy nawet w Krośnie dawno nie było kogoś, kto nieźle by rokował. Młodego Lamparta nie bierzemy pod uwagę, bo ten jest bardziej wychowankiem swojego brata niż klubu.

- A ja myślę, że nazwisko Grega Hancocka na pewno przyciągnie kibiców na stadion. To w pewnym sensie rekompensata za brak wychowanków. Poza wszystkim, nie ukrywajmy, że wyłączając młodego Lamparta, to w Rzeszowie wielkie gwiazdy się jeszcze nie narodziły. Zresztą z niego też jeszcze nie róbmy gwiazdy, bo to młody chłopak, który dopiero zaczyna przygodę z żużlem - podsumował ekspert.

ZOBACZ WIDEO Kim Jason Doyle będzie za 20 lat? Prawdopodobnie najgrubszym facetem jakiego widzieliście

Źródło artykułu: