- Obaj zawodnicy przy podpisaniu umowy dali nam słowo, że nie przesadzą z innymi startami. Dokładnie wyjaśniliśmy sobie, czego od siebie wzajemnie oczekujemy - mówi nam Zdzisław Cichoracki, członek rady nadzorczej grudziądzkiego klubu.
Działaczom GKM-u zależy, żeby zawodnicy regularnie pojawiali się w Grudziądzu i mieli odpowiednio dużo czasu na treningi. Nie jest przecież żadną tajemnicą, że drużyna Roberta Kempińskiego bazuje przede wszystkim na atucie własnego toru. Grudziądzanom marzy się pierwsza czwórka i dlatego chcą wygrać wszystkie mecze przed własną publicznością. Do tego potrzeba odpowiedniego spasowania.
- Wiadomo, że zawodnicy z Grand Prix są nieco bardziej zajęci, ale kalendarz startów, który przedstawili nam Przemek i Artiom w stu procentach nas satysfakcjonuje. Obaj będą w Grudziądzu bardzo często - tłumaczy Cichoracki.
- Artiom może być w Grudziądzu nawet trzy razy w tygodniu, a jeśli trzeba to będzie przyjeżdżać nawet dwa razy dziennie - mówi nam Rafał Lewicki, menedżer Artioma Łaguty. - On na co dzień mieszka w Bydgoszczy. Od stadionu dzieli go 45 minut jazdy samochodem, więc to żaden problem. Logistycznie wszystko jest zorganizowane tak, żeby GKM nie ucierpiał. Cenimy sobie współpracę z działaczami i trenerem, więc ich zadowolenie stawiamy na pierwszym miejscu. Co do liczby lig, to też nie ma problemu. Będzie tylko Polska i Szwecja. O zmęczeniu materiału nie będzie mowy - dodaje Lewicki.
Podobnie kalendarz swoich startów ułożył Przemysław Pawlicki, który poza GKM-em będzie reprezentować jedynie barwy Masarny Avesta w szwedzkiej Elitserien.
ZOBACZ WIDEO Falubaz przespał okres transferowy. "Za późno się zorientowali, że trzeba działać"
"Lecz pan każe, sługa musi
-skąpał się biedak po uszy".
Gdyby kazali jechać 31 minut to mogliby powiedzieć, że uwini Czytaj całość