Były wiceprezes Cash Broker Stali Gorzów rozpętał prawdziwą burzę po swoim typowaniu tabeli PGE Ekstraligi 2018. Zdaniem Michała Kuglera wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że z elity wypadnie Falubaz Zielona Góra. I co wtedy? Na pewno nie należy załamywać rąk, tylko wspomnieć minione sezony. To może napawać optymizmem.
W historii XXI wieku zielonogórzanie dwukrotnie spadali do pierwszej ligi. Nie zagrzali tam jednak długo miejsca. Za każdym razem wracali do najlepszej ligi świata po sezonie banicji. Każdy przypadek jest inny i warto przybliżyć okoliczności spadków i powtórnych awansów.
Pierwszy sezon zakończony brakiem utrzymania przypadł na rok 2001. Wówczas zielonogórzanie, którzy jeździli jako beniaminek, mieli w swoich szeregach ówczesnego indywidualnego wicemistrza świata - Billy'ego Hamilla. Obok niego świetnie spisywał się 19-letni Rafał Kurmański. Ich dwóch to było jednak za mało do utrzymania.
Po rundzie zasadniczej ZKŻ Polmos zgromadził 10 punktów, tyle samo co ekipy z Częstochowy i Leszna. W tamtym czasie rozgrywano jeszcze rundę finałową o utrzymanie, więc zielonogórzanie nie byli na straconej pozycji. Przegrali jednak dwa ostatnie bardzo ważne mecze: z Polonią Piła (43:47) i z Włókniarzem Częstochowa (31:59). Tym samym z dorobkiem 14 punktów żużlowcy z Zielonej Góry musieli pożegnać się z Ekstraligą.
Trzon zespołu jednak pozostał. Działacze na 2002 rok sprowadzili dobrze zapowiadającego się 25-letniego Nickiego Pedersena, który miał za sobą dobry sezon w zespole z Gdańska. Duńczyk nie zawiódł oczekiwań i był jednym z głównych autorów sukcesu, jakim był szybki awans do Ekstraligi. Nic nie przyszło jednak gładko.
Zielonogórzanie musieli stoczyć ostry bój ze Startem Gniezno i RKM-em Rybnik. Po rundzie zasadniczej ZKŻ miał na koncie tylko dwie porażki - obie na wyjeździe - z wyżej wymienionymi zespołami. U siebie zespół z Zielonej Góry nie miał sobie równych. W fazie finałowej znalazł się pogromca. Na torze w Winnym Grodzie Start wygrał 46:44. Poza tym ZKŻ nie przegrał już żadnego spotkania i wrócił do grona najlepszych klubów w Polsce.
W sezonie 2005 po raz kolejny zielonogórscy kibice musieli przełknąć gorycz porażki związanej ze spadkiem. Było bardzo słabo. ZKŻ Kronopol zdołał wygrać tylko dwa spotkania w sezonie zasadniczym: z Unią Leszno (48:42) i Lotosem Gdańsk (51:39). Kibice mogli liczyć w zasadzie tylko na punkty Pedersena. Poza nim brakowało kolejnego pewnego punktu w zespole. Łudzono się, że ZKŻ obroni ligę w dwumeczu o utrzymanie. Po remisie 45:45 w Zielonej Górze ZKŻ dostał jednak lanie od Lotosu nad morzem 31:59.
Kolejny rok to znana już z przeszłości walka o szybki awans. Głównym, i jak się okazało jedynym, rywalem w walce o pierwsze miejsce był KM Intar Lazur Ostrów Wlkp. Zielonogórzanie, by zwiększyć szanse na sukces, sprowadzili Grzegorza Walaska i Fredrika Lindgrena. To były dobre transfery. To właśnie ci żużlowcy okazali się ojcami awansu do Ekstraligi.
Po rundzie zasadniczej ZKŻ był drugi i tracił trzy punkty do pierwszego zespołu z Ostrowa Wielkopolskiego. W rozgrywce finałowej do samego końca ważyły się losy awansu. Ostatecznie, dzięki lepszemu bilansowi bezpośrednich meczów to zielonogórzanie mogli cieszyć się po ostatnich spotkaniach we wrześniu 2006 roku.
Od 2007 roku Falubaz niezmiennie rywalizuje z najlepszymi. Po drodze zdobył trzy tytuły mistrza Polski (2009, 2011, 2013). Spadek w sezonie 2018 byłby na pewno wielkim wydarzeniem. Z historycznego punktu widzenia to jednak nic takiego. Jak pokazują przywołane sezony, pierwsza liga nie lubi Falubazu. Jeśli spadną, nie powinni zagrzać tam długo miejsca.
ZOBACZ WIDEO Wypadek Tomasza Golloba wstrząsnął Polską. "To najważniejszy wyścig w jego życiu"
Widać postęp.;o)