Dominik Kubera i Bartosz Smektała mogą startować w drugiej lidze na pozycjach seniorskich. Formalnie pozwala im na to regulamin. Do tej pory mówiło się jednak, że do takich sytuacji będzie dochodzić sporadycznie, bo w fuzji leszczyńsko - rawickiej nie o to chodziło. Szansę mieli otrzymywać przede wszystkim młodzi zawodnicy, którzy nie łapią się do pierwszego zespołu. Wiele wskazuje jednak na to, że plany się zmieniły, co w rozmowie z naszym portalem potwierdzili działacze.
- Dominik i Bartosz chcą jeździć u nas możliwie jak najczęściej, ale ostateczne słowo w tej kwestii ma trener - powiedział nam ostatnio członek klubowego zarządu, Marcin Dopierała. - Wiadomym jest, że jeśli będziemy mieli swój mecz tego samego dnia jak Fogo Unia, to Kubera i Smektała pojadą w Ekstralidze. W przypadku braku kolizji terminów, prawdopodobnie będą jeździć w obu zespołach - dodał Dopierała.
- Coś tu się nie zgadza. Mamy wrażenie, że nie taka była umowa w tej sprawie - stwierdził w rozmwowie z naszym portalem szef MDM Komputery TŻ Ostrovii, Radosław Strzelczyk. - To jest z kilku powodów niesprawiedliwe. W przeszłości nie można było korzystać z juniora - gościa, który był członkiem kadry narodowej. Nie mogliśmy ściągnąć przykładowo Woryny, Kubery, Smektały czy Drabika. W tym roku nagle pojawia się przyzwolenie, które jest trochę krzywdzące. Uważam, że zamydlono nam oczy, a teraz wychodzi inaczej. Nie mam nic przeciwko tym chłopakom, ale fuzja, na którą się wszyscy zgodziliśmy, miała inny cel. Chodziło w niej o chłopaków, którym brakuje jazdy - dodaje Strzelczyk.
Prezes Ostrovii podkreśla zresztą, że nadal jest wielkim zwolennikiem fuzji, bo chce, żeby żużel w Rawiczu przetrwał. Apeluje jednak, żeby zmienić regulamin. - Przy takich przepisach może dojść do wypaczenia rywalizacji. Może akurat z nami nie pojadą, ale wystartują przeciwko Kolejarzowi Opole lub Stali Rzeszów. Będą dyskusje, a nie o to chodzi - wyjaśnia Strzelczyk.
ZOBACZ WIDEO Wypadek Tomasza Golloba wstrząsnął Polską. "To najważniejszy wyścig w jego życiu"
Jego stanowisko popiera także kilku innych prezesów. Są jednak również wyjątki. Jednym z nich jest Arkadiusz Ładziński z PSŻ-u Poznań. - Nie widzę wielkiego niebezpieczeństwa. Kolana po tej deklaracji mi się na pewno nie ugięły – mówi nam szef poznańskiego klubu. - Niech jeżdżą i się rozwijają. Nie mam nic przeciwko. Potrzeby zmiany regulaminu też nie widzę, bo jakoś nie mam przekonania, że dwóch zawodników zrobi komplety i wygra mecz. To są jeszcze młodzi żużlowcy. Nie mam jednak wątpliwości, że zespół z Rawicza będzie liczyć się w walce o czołowe lokaty. To było dla mnie jasne od samego początku - podkreśla Ładziński.
Wiele wskazuje na to, że Kubera i Smektała będą jeździć przede wszystkim w domowych meczach Unii Kolejarza, bo te będą rozgrywane głównie w soboty, więc nie będzie kolizji z pierwszym zespołem. Wyjazdy to już inna historia, bo inne kluby zdecydują się raczej na niedziele.
- Na wyjazdach już takiej mocy zatem nie będzie. Powiem jednak szczerze, że chciałbym, żeby oni przyjechali na mecz do Poznania. Nie miałbym z tym problemu, bo nie lubię rozdawać miejsc i medali przed startem rozgrywek. Trzeba też pamiętać, że dla tych chłopaków priorytetem będzie pierwszy zespół, z którym mają walczyć o mistrzostwo Polski. Nie jest powiedziane, że w drugiej lidze będą jechać na najlepszym sprzęcie, bo przecież dzień później czekać ich będzie zdecydowanie bardziej wymagająca rywalizacja - podsumowuje Ładziński.
GKSŻ całej sprawie się przygląda i niczego nie wyklucza. Wiceprzewodniczący Zbigniew Fiałkowski już wcześniej mówił, że zmiana regulaminu jest możliwa, bo na razie fuzja jest czymś zupełnie nowym i wiele rzeczy wyjdzie dopiero w praniu.