W ostatnich latach dochodziło do sytuacji, że kluby rozpoczynały treningi już w pierwsze słoneczne dni roku. Przykładem była Fogo Unia Leszno, która ostatnim razem zaprezentowała się swoim kibicom już 4 marca. Inne zespoły też nie chciały być gorsze.
- To taka rywalizacja, żeby się pokazać. Mam wrażenie, że czasem niektóre kluby wręcz na siłę wyjeżdżały przedwcześnie na tor. Wydaje się jednak, że dojrzały już do tego tematu i widzą, że nie ma to większego sensu. Zwłaszcza, że Ekstraliga ma wystartować dopiero w drugim tygodniu kwietnia - mówi nam ekspert stacji nSport+, Wojciech Dankiewicz.
Szybkie rozpoczynanie treningów na własnym torze nie daje zresztą żadnej gwarancji, że zespół dobrze wejdzie w sezon. Wręcz przeciwnie, może to wpłynąć negatywnie na zawodników. - Nieustannymi treningami na wiosnę żużlowcy męczą samych siebie, a przy okazji zarzynają swoje silniki. A trzeba pamiętać, że w dzisiejszych czasach wytrzymałość sprzętu jest coraz mniejsza i po parunastu biegach często oddaje się go do serwisu. Nikomu więc nie opłaca się tak naprawdę przedwcześnie wyjeżdżać na tor - zaznacza Dankiewicz.
Rekordzista z poprzedniego roku - Fogo Unia - zapowiada że tym razem wyjedzie na tor nie wcześniej niż 10-11 marca. Leszczynianie spieszyć się nie muszą, bo swój pierwszy mecz sparingowy chcą rozegrać dopiero 20 marca.
ZOBACZ WIDEO Pawlicki & Vegenerat szykują się na SGPnarodowy