W minionym sezonie Przemysław Pawlicki wygrał Grand Prix Challenge w Togliatti i wywalczył upragniony awans do Grand Prix, o który starał się od kilku lat. Z cyklem pożegnał się natomiast jego młodszy brat Piotr, który w ubiegłorocznych rozgrywkach uplasował się dopiero na 11. pozycji w generalnej klasyfikacji.
- Miniony sezon nie był dla Piotra udany. Brakowało mu szczęścia. W wielu turniejach był na startach szybszy od sędziego. Dodatkowo zaliczył sporo upadków, co nie było dla niego komfortowe. Wiem jednak, że ciężko pracuje, by wrócić do Grand Prix - przyznał Przemysław Pawlicki w rozmowie ze speedwaygp.com.
Jeśli braciom dopisze szczęście, to w 2019 roku być może w końcu spotkają się w zmaganiach o mistrzostwo świata. - To nasze marzenie, by jeździć razem w Grand Prix. Marzyliśmy o tym od momentu, gdy zaczęliśmy startować na żużlu. Ciągle na to czekamy, Piotr będzie walczył o awans, a ja o utrzymanie się w cyklu na kolejny sezon - dodał 26-latek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Michelle Lewin jest uzależniona. Od siłowni
Przez dwa ostatnie sezony startów w Grand Prix Piotr Pawlicki mógł liczyć na pomoc swojego brata, który wspierał go w boksie. W tym roku role się odwrócą. - Piotr jeździł w Grand Prix przez dwa lata, więc wie więcej o tymczasowych torach - o owalach w Warszawie czy Cardiff. Ja na tych obiektach praktycznie nie jeździłem, z wyjątkiem ubiegłorocznego występu w stolicy Polski. Wiem już, że w takich zawodach trzeba mieć zupełnie inne ustawienia motocykli - powiedział Przemysław Pawlicki.
Jest trochę żużlowców chętnych na starty w PŚ.