Bez śrub czuje się lżejszy. Wierzy, że będzie też szybszy

WP SportoweFakty / Karol Słomka / Marcel Kajzer w kasku żółtym
WP SportoweFakty / Karol Słomka / Marcel Kajzer w kasku żółtym

Marcel Kajzer pozbył się śrub z lewego uda, które zespoliły kość po wypadku w 2015 roku. Zawodnik żartuje, że teraz czuje się lżejszy i ma nadzieję, że przełoży się to na jego szybkość na torze.

Śruby scalające trzon uda Marcel Kajzer posiadał od października 2015 roku, kiedy to w wyniku upadku na torze w Rawiczu doznał złamania kości z przemieszczeniem. Niedawno zawodnik przeszedł operację, podczas której usunięto śruby. - Czuję się lżejszy i mam nadzieję, że tym samym będę teraz szybszy na torze - żartuje Kajzer. - Uzbierało się tego "dziadostwa" dość pokaźna ilość, z kilkadziesiąt złotych na pewno. Dziękuję ekipie Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Lesznie za fachową pomoc i Mateuszowi Firlejowi należycie przeprowadzony zabieg - dodał.

Kajzer, tak samo jak w zeszłym roku, w nadchodzącym sezonie będzie ścigać się dla drugoligowego PSŻ-u Poznań. Wychowanek rawickiego Kolejarza tłumaczy, że minione rozgrywki były dla niego słabe, bo nie poznał zbyt dobrze swojego sprzętu. - Zasadniczo to problemów było nawet kilka. Głównym z nich był brak odpowiedniego rozpoznania nowej technologii silnika. Jest on bardzo szybki, bardzo dobry, jednak zupełnie inaczej pracuje, niż moje poprzednie jednostki. Znam już jednak przyczynę, wyciągnąłem odpowiednie wnioski i może być tylko lepiej - zadeklarował.

Mimo niezadowalających wyników Kajzer otrzymywał wsparcie od kibiców. Żużlowiec zdradził, że było to dla niego bardzo ważne, bo swoje niepowodzenia długo rozpamiętuje. - Słabszymi wynikami zawodzisz nie tylko siebie, ale także działaczy, sponsorów, kibiców. Dziś jednak w żużlu o sukcesie decyduje wszystko, najmniejsze detale. I nie mówię tutaj o sprzęcie, ale nawet to, ile czasu spałeś, jak spałeś, co zjadłeś, jaka jest sytuacja w domu. To wszystko "siedzi" w głowie, a jeśli masz spokojną głowę to i przywozisz znacznie większą liczbę punktów. Niewielu zdaje sobie sprawę, że to też bardzo ważne - zaznaczył.

Teraz zawodnik szuka jak największej liczby startów. Żartuje, że jeśli logistycznie i finansowo byłby w stanie podołać, to wybrałby się nawet na zawody do... Republiki Nauru, czyli miasta znajdującego się na wyspie Oceanu Spokojnego. Ponadto kompletuje swoją bazę sprzętową. Na razie posiada trzy kompletne motocykle. - Chciałbym jeszcze zainwestować w jeden czy dwa silniki na miarę ligowego ścigania, ale do tego potrzeba mi też wsparcia sponsorów. Działamy na różnych płaszczyznach, by tylko przekonać do siebie firmy. Jest jednak niezwykle ciężko w obecnych czasach. Ale jeśli mogę skorzystać z okazji i zaprosić na łamach portalu WP SportoweFakty firmy czy osoby prywatne do wspierania to zapraszam do kontaktu mailowego lub poprzez serwis Facebook. Mogę zapewnić, że za każdą okazaną pomoc odwdzięczę się zarówno na torze, walką o każdy punkt, jak i poza nim - przekonuje Marcel Kajzer.

ZOBACZ WIDEO Falubaz przespał okres transferowy. "Za późno się zorientowali, że trzeba działać"

Źródło artykułu: