Piotr Kmieciak: Czy w tym roku podejmujesz próbę dostania się do światowej elity?
Grigorij Laguta: Nie, w tym roku jeszcze nie. O awansie do GP pomyślę w przyszłym sezonie, gdyż w obecnym, niestety, nie mam bogatych sponsorów, a co za tym idzie, nie jestem jeszcze wystarczająco dobrze przygotowany, by taką walkę podjąć. Mam nadzieję, że przyszły rok, okaże się w tej kwestii lepszy i będę mógł skutecznie przebrnąć przez eliminacje do GP.
Czy brak sponsorów jest dużym problemem rosyjskiego żużla?
- Trudno mi coś więcej na ten temat powiedzieć. Wydaje mi się, że w moim klubie pieniędzy nie brakuje; natomiast bardzo możliwe, że w innych taki problem wystąpił. Jednak czy to był jedyny powód wycofania kilku drużyn, to nie wiem.
Wracając do GP. Miałeś już okazję wystartować w tym cyklu, kiedy to dwukrotnie otrzymałeś dziką kartę na zawody w Daugavpils. Jakie były Twoje wrażenia?
- Hmm, zawody jak zawody. Z pewnością są tam bardzo dobrzy zawodnicy, ale spokojnie można z nimi skutecznie powalczyć, co udowodniłem dwa lata temu. Niestety w ubiegłym roku mój najlepszy motocykl uległ awarii, stąd taki kiepski występ (15 pozycja, przyp. autora).
Jak rozpoczęła się twoja przygoda z żużlem?
- Najpierw jeździłem dziewięć lat na motocrossie, tak jak i mój starszy brat. Pewnego razu przyszedł ktoś z klubu we Władywostoku (Grigorij mieszka około 120 kilometrów od tego miasta, przyp. autora) i spytał, kto by chciał spróbować jazdy na żużlu i tak to się zaczęło.
A jak trafiłeś do Daugavpils?
- Był u nas klubie człowiek o nazwisku Szewczenko. Jest on bardzo dobrym mechanikiem, specjalizuje się w żużlu na lodzie. Prawie cztery lata temu zaproponował mi jazdę w łotewskim klubie i od tego czasu reprezentuję jego barwy.
W tym sezonie startujesz również w szwedzkiej Elitserien.
- Tak, od ubiegłego roku jeżdżę dla drużyny z Västervik. Jak dotąd bardzo mi się tam podoba, udanie pojechałem w sparingu (dziesięć punktów plus bonus w czterech biegach; przyp. autor), myślę, że i tam osiągnę zadowalające wszystkich wyniki.
Czy nie myślałeś o startach na Wyspach Brytyjskich?
- Nie, a głównym powodem jest brak czasu. Zobacz mój tygodniowy rozkład startów; we wtorki liga szwedzka, w czwartek rosyjska a w niedzielę polska. Na obecną chwilę, trudno by było coś jeszcze dołożyć.
Na polskich stadionach startujesz już czwarty sezon. I tegoroczny rozpocząłeś bardzo dobrze.
- Przez te kilka lat poznałem już poznałem specyfikę tutejszych torów; wiem jak jechać, jakie ustawić przełożenia, jak przygotować silniki. Dobrze się czuję w pierwszej lidze; w ubiegłym sezonie osiągnąłem średnią trochę powyżej dwóch punktów na bieg, w tym roku jest jeszcze lepiej i oby tak do października.
Grigorij Laguta przed meczem w Poznaniu
Potwierdziłeś to w meczu z PSŻ Poznań, zdobywając szesnaście punktów.
- Nie będę ukrywał, że był to niezły występ, ale w pełni zadowolony byłbym, gdybym zdobył komplet. Oczywiście, żartuję.
Kto przygotowuje Twój sprzęt?
- Siergiej Mikułow z Daugavpils; jest to bardzo dobry fachowiec i jak dotąd nasza współpraca przebiega bez problemów.
Na mecze Lokomotivu przychodzi wielu kibiców. Czy jesteś rozpoznawany w mieście?
- Bardzo często, np. ostatnio byłem w restauracji i co chwila ktoś mnie zagadywał, tak że nie mogłem zjeść posiłku, ale jest to przyjemne i miłe. Całe miasto żyje żużlem, a na zawody przychodzi przynajmniej 5-6 tysięcy fanów.
Jak łączysz swój zawód ze życiem prywatnym.?
- Oj, nie zawsze jest łatwo. Mieszkam na Dalekim Wschodzie, ale podczas sezonu przenoszę się na Łotwę. Od siedmiu lat mam dziewczynę, która kiedy tylko może, to odwiedza mnie w Daugavpils, ale niestety nie jest to za częste. Na szczęście wkrótce kończy naukę i jak tylko otrzyma dyplom, przyjeżdża do mnie.
Na klubowej stronie Lokomotivu, możemy przeczytać o wyborach Miss Speedwaya…
- Tak, w Daugavpils jest wiele ładnych dziewczyn, ale najpiękniejsze są zdecydowanie Rosjanki.