Właściciel Stali Rzeszów chce popijać kawior szampanem. Tylko ile można?

WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Na zdjęciu: Greg Hancock (z prawej) w towarzystwie Ireneusza Nawrockiego
WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Na zdjęciu: Greg Hancock (z prawej) w towarzystwie Ireneusza Nawrockiego

Ireneusz Nawrocki nadal nie porzucił planów organizacji Diamentowej Ligi, mimo że w tym roku będzie o to trudno. Czy jego pomysł wypali w przyszłości i okaże się strzałem w dziesiątkę? Spore wątpliwości ma w tym przypadku Jacek Gajewski.

Nowy właściciel Stali Rzeszów ma ambitne plany, o których nie boi się głośno mówić. Diamentowa Liga to jeden z jego wielkich pomysłów. Ireneusz Nawrocki zapowiedział już wcześniej, że pula nagród w jego turnieju wyniesie 1,2 miliona złotych, a zwycięzca zgarnie cerfyfikowany diament o wartości pół miliona złotych. To wszystko ma przyciągnąć nie tylko najlepszych zawodników na świecie, ale także wielu kibiców.

- Ile razy można jeść kawior i popijać go szampanem? - pyta ekspert naszego portalu Jacek Gajewski. - Podejrzewam, że to miałaby być kolejna impreza, w której zobaczymy te same nazwiska. Tego jest już za dużo - dodaje był menedżer Get Well Toruń.

- Rzeszów to trudna lokalizacja. Gdyby miało udać się w tym roku, to bardzo trudno byłoby przekonać kibiców z innych miast do tej imprezy. Bliżej wszyscy mają na turniej SEC, który odbędzie się na Stadionie Śląskim. Tam, poza obsadą, atutem są naprawdę niskie ceny biletów - przekonuje Gajewski.

Były menedżer Get Well Toruń twierdzi, że jedyną szansą dla Diamentowej Ligi jest wymyślenie ciekawej formuły i systemu punktowania. - Nie wiem jednak, czy to rozwiąże wszystkie problemy, bo cały czas będziemy kręcić się wokół tych samych nazwisk. Jasne, że wielkie pieniądze budzą emocje, ale one są już w innych imprezach. Sportowo trudno wymyślić coś innego. Grand Prix nie da się przeskoczyć. Cykl może się komuś podobać lub nie, ale mistrzostwa świata zawsze będą mieć swój prestiż. Najlepszym dowodem jest powrót do tej rywalizacji Emila Sajfutdinowa. Przez jakiś czas go nie było, ale później chciał znowu tam startować. To pokazuje, że czasami nie można już wyżej podskoczyć - podsumowuje Gajewski.

ZOBACZ WIDEO Falubaz przespał okres transferowy. "Za późno się zorientowali, że trzeba działać"

Komentarze (14)
avatar
RECON_1
14.02.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gajes dziala przy chorzowskim turnieju to nie dziwi jego nagonka,co do działania nawrockiego to póki co bardziej nakrecajs to dziennikarze niż on sam ale jemu to pasuje bo ma darmowa reklamę. 
avatar
Jadźka
14.02.2018
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Widać że Gajewskiemu żal d... ściska 
avatar
sympatyk żu-żla
14.02.2018
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
P.Jacku .Fanom nigdy nie przeszkadzało z południa Polski pojawić sie w Gdańsku lub Gorzowie.Fanów na południu Polski nie brakuje.Wiedzą gdzie jest Rzeszów oraz stadion.Oby tylko wejściówka była Czytaj całość
Szlaką po oczach
14.02.2018
Zgłoś do moderacji
1
3
Odpowiedz
Cos mi sie wydaje , ze marzenia Nawrockiego w zderzeniu z rzeczywistoscia przegrywają z kretesem. Oby to nie skonczyło sie kolejna katastrofą dla klubu. W żużlu nie da sie zarobic. 
avatar
Tommy DeVito
14.02.2018
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Niech popija kawior szampanem stać go na to tylko trzeba pamiętać że kawiorem można się zadławić a szampanem zachłystnąć.