Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: Żałuje pan, że nie będzie w tym roku Drużynowego Pucharu Świata? Zostaną tylko mecze towarzyskie Żużlowej Reprezentacji Polski i walka w Speedway of Nations.
Grzegorz Zengota, żużlowiec Falubazu Zielona Góra i reprezentacji Polski: Pewnie, że szkoda. DPŚ w naszej świadomości był głęboko osadzony i teraz trudno rozstać się z tą imprezą. Robimy przerwę, mam nadzieję, że tylko na rok. Być może DPŚ będzie przeplatany parową rywalizacją w Speedway of Nations. Gdyby tak miało być, to jeszcze nie byłoby źle. Każdy wyczekiwałby na poszczególne imprezy i ich prestiż byłby większy niż zawodów rozgrywanych co roku.
[b]
Nie za dużo jednak tych imprez w Polsce? Praktycznie w naszym kraju odbywają się wszystkie znaczące zawody.[/b]
Nie jesteśmy w stanie wpływać na inne nacje. Jeśli one nie chcą bać udziału w wyścigu o organizację Drużynowego Pucharu Świata, to ich nie zmusimy. Bez sensu jest co roku organizować tylko u nas tę imprezę. Zauważyłem już w poprzednim roku, że te zwycięstwa zaczynają coraz mniej cieszyć i są mniej dostrzegane przez media. Uważam, że w pewnym sensie dobrze byłoby, gdyby nastąpił czas lekkiej posuchy, żeby w kibicach i mediach wzrósł apetyt na kolejne sukcesy. Myślę, że po krótkiej przerwie, zwycięstwo dałoby kibicom więcej radości niż trofeum zdobywane co roku. Gdy teraz Polacy wygrywali DPŚ, uznawano to za oczywistą oczywistość. Mówiono, że po prostu zrobili swoje. Z kolei jak przegrywali, uchodziło to za wielką porażkę. Lepiej cieszyć się z małych rzeczy niż być niezadowolonym, osiągając wielkie rzeczy.
Co zatem radzi pan zmienić, by te zwycięstwa, były odpowiednio doceniane?
W zeszłym roku Polacy wygrali przy komplecie publiczności w Lesznie, ale czy miało to jakieś przełożenie na medialność tego sukcesu? Czy zostało dostrzeżone to poza mediami branżowymi? Uważam, że to był jeden z lepszych finałów, jakie odjechaliśmy. Komplet publiczności, a nawet bym powiedział, nadkomplet, a po sezonie okazuje się, że nie ma chętnych do organizacji DPŚ. Tak jak wspomniałem, póki nie nastąpi głód sukcesu, to nie będziemy potrafili doceniać tego, co osiągamy. Niekoniecznie trzeba rezygnować z DPŚ, ale może zastosować inną formułę?
Ma pan coś konkretnego na myśli? Bo BSI i FIM wprowadzają Speedway of Nations, które są zaprzeczeniem rywalizacji drużynowej, bo trudno za drużynę uznać parę żużlowców.
Ja może nawiąże do skoków narciarskich, którymi przez całą zimę pasjonują się miliony Polaków. Kto słyszał o skokach zanim Adam Małysz zaczął wygrywać? Niewiele osób interesowało się tą dyscypliną sportu. Teraz okazuje się, że skoki są pokazywane w otwartej telewizji i oglądają je miliony Polaków.
Słowem, receptą na medialność jest transmisja finału DPŚ na otwartym kanale?
Uważam, że żużlowi brakuje obecności w otwartej telewizji. Zainteresowanie może i by było, ale są długoterminowe umowy i nie jest łatwo zaistnieć w otwartym kanale. Drużynowy Puchar Świata czy te nowe zawody Speedway of Nations, gdyby transmitowano w TVP 1 w tzw. prime time, oglądane byłoby przez kilka milionów ludzi. Oczywiście musiałoby to być poprzedzone odpowiednią kampanią promocyjną.
Żużel przebiłby wtedy skoki narciarskie?
A dlaczego nie? Uważam, że emocje, które daje żużel są nieporównywalne ze skokami narciarskimi, które oglądają miliony rodaków. Ja mogę powiedzieć tylko tyle, że interesuje mnie dziesięć ostatnich skoków drugiej serii, pod warunkiem, że w tej dziesiątce są Polacy. Żużel ma niesamowity potencjał. Jeżeli ktoś by zaufał i dał tej dyscyplinie szansę zaistnienia w otwartym kanale, to oglądalność byłaby większa niż skoków narciarskich.
Ma pan jeszcze jakieś inne ciekawe sugestie?
Nawiąże znowu do skoków narciarskich i Turnieju Czterech Skoczni, który odbywa się w krótkim odstępie czasu i praktycznie w ciągu nieco ponad tygodnia uwaga mediów i kibiców jest skupiona wyłącznie na tym wydarzeniu.
Żużlowy mundial w tydzień?
Coś w tym stylu. Moim zdaniem dobrym rozwiązaniem nie jest to, że tylko cztery nacje rywalizują w finale, ale przez cały tydzień powinny odbywać się mecze pomiędzy poszczególnymi reprezentacjami. W sobotę baraż, a w niedzielę finał i przez cały tydzień kibice żyliby żużlem, a w i mediach byłaby kumulacja speedwaya.
Już kilkanaście lat temu w Ostrowie jeden z działaczy chciał zorganizować Żużlowy Turniej Pięciu Torów na kształt Turnieju Czterech Skoczni, ale z ciekawego pomysłu nic nie wyszło.
Ja nawet nie mówię o tworzeniu czegoś nowego, bo imprez jest faktycznie sporo. Bardziej Turniej Czterech Skoczni daję jako przykład niesamowitej medialności, zogniskowania zainteresowania kibiców i mediów w ciągu kilku dni na konkretnej imprezie. Wszyscy od lat wiedzą, że na przełomie roku odbywają się skoki narciarskie i Turniej Czterech Skoczni. O coś podobnego chodzi mi w żużlu. O skupieniu przez tydzień uwagi na rywalizacji o tytuł najlepszej żużlowej drużyny świata, tak by kibice tym żyli non stop, a temat nie schodził z czołówek w mediach.
ZOBACZ WIDEO Z 1:5 na 4:2. W finałowym biegu na Motoarenie działo się!