Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: Liczy pan może, które to już pana zgrupowanie kadry?
Piotr Protasiewicz: Nie liczę tego. Było już tego sporo, ale statystyk nie prowadzę.
Pytam, bo jest pan najstarszym kadrowiczem. Czuje się pan weteranem w tym towarzystwie?
Ja nie mam z tym problemu. Potrafię się odnaleźć zarówno w grupie starszej rówieśników, jak i z dużo młodszymi od siebie zawodnikami.
[b]
Jest pan jednym z przykładów na to, że w żużlu nie ma bariery wiekowej...[/b]
Generalnie, bariera wiekowa w sporcie znacznie się przesunęła, a w sportach motorowym to już w ogóle wydłużył się znacznie wiek. Owszem, trzeba kilka tematów poukładać, ale to jest oczywiste.
Chociażby odżywianie i zdrowy styl życia? Kiedyś chyba nie dbano o to, tak jak teraz...
To już są sprawy oczywiste i jasne, których nawet nie trzeba wspominać. Zdrowy styl życia, trening, odpowiednie przygotowanie. Włożenie więcej wysiłku w to, bym był w tej formie, której jestem. Nie mam problemu trenować z młodszymi chłopakami, czy z nimi rywalizować. Pomiary tkanki tłuszczowej w całkowitej masie ciała są u mnie na genialnym poziomie. Nie mam z tym problemów. Owszem, trochę mi Bozia dała i rodzice w genach tego, co nie wszyscy może mają, ale też ciężko pracuję na to, żeby było tak jak jest obecnie. Moje powołanie do reprezentacji Polski też o czymś świadczy. Chłopaków w moim przedziale wiekowym na zgrupowaniu wielu nie ma. Cieszę się, że jestem nadal brany pod uwagę w tej szerokiej kadrze. Generalnie, skupiam się na tym, co jest ode mnie zależne, czyli na przygotowaniach, tak by była forma. Tor i tak wszystko zweryfikuje.
Wspomniał pan o sprawach zależnych od żużlowców. A sprzęt, na który przecież czasami nie macie wpływu potrafi zawodnika wynieść na szczyt, ale równie dobrze pogrążyć...
Nie mam na to gotowej odpowiedzi. Zawodnik w jakimś sensie też jest odpowiedzialny za dobór sprzętu, tunerów, z którymi współpracuje, tego jak przygotowywane są jego silniki. Niewielu o tym mówi, ale problemy sprzętowe wynikają z reguły z niedopasowania do warunków torowych, do stylu jazdy zawodnika, do pogody i wielu innych czynników. Nie generalizowałbym tego, że zawodnik nie ma wpływu na sprzęt. Moim zdaniem to też leży po stronie żużlowca.
Korzysta pan z usług sprawdzonych tunerów czy jest też trochę miejsca na improwizację i testy?
Cały czas staram się jak najlepiej przygotować. Kwestie sprzętowe to nie są może tajemnice, ale to też jest element moich przygotowań. Nie chcę wokół tego robić dużo szumu. Są koledzy, którzy bardziej otwierają się w mediach z tymi tematami. Ja do nich nie należę i chcę skupić się na tym, co w danym momencie sezonu jest najważniejsze. Robię swoje i z pokorą się przygotowuję. Mam swoje cele i plany. Skupiam się nad tym, na co mam wpływ. Nominacje, wybory to jest poza mną. Staram się o tym w ogóle nie myśleć.
Liga będzie najważniejsza czy też może jakieś indywidualne zamierzenia ma pan? Awans do SEC, a może spróbowanie po raz kolejny kwalifikacji do Grand Prix, co jeszcze niedawno pan zapowiadał?
Nic w tym temacie się nie zmieniło. Chcę po prostu być świetnie przygotowany do sezonu. Teraz jest moment przygotowania ciała, treningu mentalnego oraz na sucho przygotowania bazy sprzętowej. Cel jest taki, żeby maksymalnie dobrze przygotować się do każdych zawodów, a co przyniesie życie, zobaczymy.
Wiadomo, że przed każdym sezonem pojawia się sporo spekulacji na temat potencjału każdej z drużyn PGE Ekstraligi. Pana Falubaz po raz pierwszy od dłuższego czasu nie jest wymieniany nie tylko w gronie faworytów do medali, ale nawet do fazy play-off. Ba, niektórzy sugerują, że możecie mieć problem z utrzymaniem. Jak pan to odbiera?
To jest piękno sportu. Każdy ma prawo do swojej opinii. Absolutnie nie mamy prawa negować tego, czy denerwować się na skutek takiego czy innego zdania. Piękno sportu polega na jego nieprzewidywalności.
Większą satysfakcję da potencjalny sukces odniesiony właśnie w tym momencie?
Zdajemy sobie sprawę, że nie jesteśmy faworytami, ale czy mamy na tym się skupiać? Przecież to nie jest moja działka. To jest sprawa kompletnie niezależna ode mnie. Jestem zawodnikiem i skupiam się nad wykonaniem swoich zadań. Jesteśmy zawodowcami i uważam, że jeśli większość zawodników w naszej drużynie będzie miała dobry sezon, to czemu nie mielibyśmy sprawić niespodzianki? To, że na papierze nie jesteśmy faworytami, niewiele znaczy.
Kiedy planuje pan wyjazd na tor? Po drodze jeszcze jakiś motocross?
Motocross na pewno będzie, ale raczej w Polsce. Nie przewiduję specjalnych zagranicznych wojaży na cross. Być może udam się do Włoch, ale po to, by pojeździć na szybszym sprzęcie motorowym, czyli gokartach. Myślę, że koło 10 marca zacznę się rozglądać za torami zdatnymi do treningów. Jeśli w Polsce będzie kiepska pogoda, może w grę będą wchodziły tory zagraniczne. Pogoda i natura weryfikuje nasze plany. Plan jest taki, że najpierw cross, później carting, a następnie żużel i on już będzie królował przez cały sezon.
ZOBACZ WIDEO Falubaz przespał okres transferowy. "Za późno się zorientowali, że trzeba działać"