- Przegrałem - przyznaje prezes ROW-u Rybnik Krzysztof Mrozek, komentując dla nas wyrok sądu. - Na bardziej szczegółowy komentarz przyjdzie czas, jak już dostaniemy uzasadnienie – dodaje.
ROW poszedł do sądu, bo nie zgadzał się z decyzjami Ekstraligi Żużlowej i Trybunału PZM. Spółka zarządzająca rozgrywkami, na podstawie wyroku POLADA (skazała ona przyłapanego na dopingu Grigorija Łagutę, zawodnika ROW-u na 2 lata zawieszenia), anulowała 11 punktów rosyjskiego żużlowca zdobytych przez niego w meczu z Włókniarzem Częstochow (po tym spotkaniu odbyła się kontrola antydopingówki) i zweryfikowano wynik z 49:41 na 38:41. Trybunał PZM podtrzymał decyzję.
ROW po anulowaniu punktów Łaguty stracił 2 duże punkty meczowe i punkt bonusowy, przez co spadł z PGE Ekstraligi. Nic dziwnego, że rybniczanie poszli do sądu. Inna sprawa, że działacze klubu z Górnego Śląska nie zdecydowali się na ten krok, by przywrócono ich do grona ekstraligowców. Prezes Mrozek zbudował perspektywiczny skład na pierwszą ligę. W razie wygranej w sądzie działacz chciał jednak powalczyć o odszkodowanie za niesłuszną, jego zdaniem, degradację.
ZOBACZ WIDEO W żużlu nie obyło się bez skandali. Był doping i korupcja