Szombierski podpisał na siebie wyrok. Nie chciał 60 tysięcy jałmużny

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Rafał Szombierski kontra Krzysztof Kasprzak
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Rafał Szombierski kontra Krzysztof Kasprzak

Wielu kibiców pukało się w czoło, kiedy Rafał Szombierski umieścił na Facebooku wpis, w którym oskarżył prezesa ROW-u o kupowanie działek za pieniądze z miejskich dotacji. Okazuje się jednak, że to nie jest największa głupota, jaką zrobił zawodnik.

W listopadowym okienku transferowym prezes ROW-u Rybnik Krzysztof Mrozek poprosił do siebie Rafała Szombierskiego i zaproponował mu, zgodnie z regulaminem, 60 tysięcy złotych za podpis i 1100 za punkt. Wydaje się, że dla Szombierskiego, który w sezonie 2017 jeździł od przypadku do przypadku, to był wymarzony kontrakt. On sam uważał jednak inaczej. W trakcie negocjacji strasznie "kozaczył", mówił, że za taką jałmużnę to on jeździł nie będzie. Kilka dni później podpisał umowę z forBET Włókniarzem Częstochowa i nie dostał za podpis ani złotówki. Gdzie tu logika?

Jeszcze lepsze jest to, że kontrakt z Włókniarzem jest tzw. umową warszawską. Tak przynajmniej twierdzi prezes klubu Michał Świącik, którego prosiliśmy o komentarz w sprawie Szombierskiego, gdy ten zaatakował prezesa ROW-u. Prawnik Jerzy Synowiec mówił, że w tej sytuacji Włókniarz powinien wyrzucić zawodnika na "zbity pysk". Prezes Świącik wyjaśniał, że nie musi tego robić, bo w zasadzie nic go z Szombierskim nie wiąże.

Puenta tej historii jest taka, że Szombierski dwoma ruchami podpisał na siebie wyrok. W ROW-ie odrzucił dobry kontrakt, a potem jeszcze spalił za sobą mosty, rzucając oskarżenie bez pokrycia (przeprosił, ale to niczego nie zmienia). Natomiast Włókniarz podpisał z nim kontrakt wyłącznie dlatego, żeby nie został na lodzie. Zawodnik niedawno, z własnej winy, stracił też najlepszego sponsora. Dziś nie ma środków na to, by samemu, bez wsparcia klubu, kontynuować karierę. Potrzebny jest cud, ewentualnie desperacja którejś z drużyn, byśmy Szombierskiego zobaczyli w tym roku na torze.

ZOBACZ WIDEO Gorące ambasadorki One Sport, czyli SEC Girls

Komentarze (70)
avatar
RECON_1
13.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Przyjdzie sezon,pojawią siebkontuzje toni nim się ktoś zainteresuje,o ile on sam będzie skłonny do jazdy. 
avatar
Petrus
13.03.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
"60 tysięcy złotych za podpis i 1100 za punkt".
Ciekawe, ile za podpis wziął Łaguta, i ile Mrozek płacił mu za punkt? Czym różni się dla wyniku drużyny, 1 punkt zdobyty za 1100 zł przez Szombie
Czytaj całość
avatar
Sebastian Antczak
13.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Koń zawsze będzie koniem. 
avatar
Sebastian Antczak
13.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Koń zawsze będzie koniem. 
avatar
Sebastian Antczak
13.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Koń zawsze będzie koniem.