Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Napisałem komentarz, że to wstyd, iż polscy żużlowcy tak słabo wsparli Tomasza Golloba. Tych, których pomogli finansowo, czy też przekazując pewne przedmioty na licytację, można policzyć na palcach jednej ręki.
Michał Kugler, były wiceprezes Cash Broker Stali Gorzów: Może nie nazwałbym tego wstydem, może szukałbym łagodniejszych słów, ale na pewno jest to przykre. Tomasz przysłużył się wszystkim. Dzięki jego sukcesom, dzięki temu, że był wizytówką żużla, dziś zainteresowanie dyscypliną jest ogromne.
Może zawodnicy nie mają tej świadomości, ale fakty są takie, że Gollob jest jedynym żużlowcem rozpoznawalnym poza środowiskiem.
To prawda. Mogę przytoczyć anegdotę z czasów, gdy byłem wiceprezesem Stali odpowiedzialnym za budżet klubu. To był 2011 albo 2012 rok. Namawiałem do współpracy dużą farmaceutyczną firmę z Warszawy. Opowiadałem, że jeździ u nas mistrz świata Pedersen, że mamy wspaniałego Iversena, ale to nie wzbudziło żadnej reakcji. Golloba zostawiłem na deser i ledwo o nim wspomniałem, to padło hasło "tego to my znamy". I załatwiłem ten kontrakt na Golloba. A ile to razy pomógł nam przy zbieraniu sponsorów na gorzowską rundę Grand Prix. Dla mnie nie ulega wątpliwości, że Tomasz wprowadził żużel na salony.
Czy można zaryzykować stwierdzenie, że dzięki Gollobowi każdy żużlowiec zarabia parę złotych więcej?
Oczywiście, że tak. Zawodnicy, którzy spotkali się z Tomaszem na torze, mogą psioczyć, że czasami jeździł ostro, że nie zawsze dawał się lubić, ale zasadniczo każdemu żużlowcowi, nawet temu, z którym się nie kochał, zrobił Gollob wielką przysługę. Dzięki niemu obecnie startujący mogą uprawiać dyscyplinę, która cieszy się tak dużym zainteresowaniem społecznym i jest w niej tak wielu znaczących sponsorów. Dlatego jest mi smutno, kiedy słyszę, jak niewielka jest pomoc zawodników dla będącego w potrzebie Tomka. Słabe to jest. Każdy ma prawo wydawać pieniądze, jak chce i jak mu serce podpowiada, ale tu by jednak wypadało.
Dlatego, że pokolenie po Gollobie przyszło na gotowe?
Trochę tak jak pokolenie skoczków, które przyszło po Małyszu. Kamil Stoch jest wielkim sportowcem, trzykrotnym mistrzem olimpijskim, ale w naszych głowach zawsze będzie Małysz, pierwszy z wielkich, ten, który przetarł szlak. I proszę zobaczyć, jak to zrobił. Dziś skoczkowie są gwiazdami sportu, wręcz celebrytami.
Słyszałem taką opinię, że marna pomoc dla Golloba może wynikać nie tylko z faktu, że część środowiska go nie lubiła, ale i też z tego, że żużlowcy są indywidualistami, egoistami. Tacy są na torze, ale i też w życiu.
Nie chciałbym mówić, że żużlowcy są egoistami. Wielu z nich poznałem osobiście, to wspaniali ludzie. Myślę, że musimy zachęcić zawodników, by pochylili się nad tematem Tomka. Może trzeba im uświadomić, jak wielką był osobistością, gdy idzie o świat sportu żużlowego. Z całym szacunkiem dla trenera Marka Cieślaka, dla wspaniałego Zenona Plecha, dla złotego Jerzego Szczakiela, to nikt nie zrobił dla dyscypliny więcej niż Gollob.
Zostawmy temat pomocy. Czy powinniśmy się martwić o psychikę Golloba? Z akupunkturą nie wyszło, a to była dla Tomasza wielka nadzieja.
Myślę, że Tomasz jest zahartowanym człowiekiem. Wygrywał największe sportowe batalie i życzę mu, by teraz też zwyciężył. Nie jestem lekarzem, nie ocenię, czy akupunktura coś dała. Wierzę jednak, że jeśli będzie jakakolwiek szansa, by Gollob stanął na nogi, to on ją wykorzysta.
Operacja w Stanach to milion dolarów.
Jakbyśmy się wszyscy zmobilizowali i bardzo tego chcieli, to myślę, że udałoby się zebrać taką kwotę. To nie jest temat nie do przeskoczenia. Dzięki balowi charytatywnemu, który został zorganizowany w Gorzowie, pokazaliśmy, że można zebrać ładne kwoty. Jakby każdy z żużlowych ośrodków zrobił taki bal, to osiągnęlibyśmy cel. Wierzę, że to możliwe, bo my Polacy wiele razy pokazaliśmy, że potrafimy się zjednoczyć. Wystarczy wspomnieć finały WOŚP. Z roku na rok zbieramy coraz to więcej.
Na razie jednak nic o nowych inicjatywach środowiska żużlowego nie słychać.
Będzie kolejna impreza w Gorzowie. Organizuje ją klub golfowy. To będzie turniej. Każdy z zespołów wpłaci 5 tysięcy złotych wpisowego, a drużyn będzie dwadzieścia. Sto tysięcy się zbierze. A jakby tak jeszcze każdy w żużlowym środowisku uderzył się w pierś i pomyślał, ile zawdzięcza sukcesom Tomka, to pewnie coś się jeszcze narodzi.
Chciałem zapytać jeszcze o pana były klub, gorzowską Stal. Stać ich w tym roku na medal?
Tak, bo mają ciekawy zespół. Sundstroem niejednokrotnie udowodnił, że dobrze czuje się w Stali i może fajnie jeździć dla tej drużyny. To nie jest zawodnik klasy Iversena, ale ciężar punktowy dźwignie. Doszedł Szymon Woźniak, który w Gorzowie zdobywał medale mistrzostw Polski, a rok temu zatrzasnął przed Stalą drzwi do finału. Stal stać na to, by wygrać prawie wszystko u siebie i dorzucić dwie, trzy wygrane na wyjazdach.
Na co to wystarczy?
Na play-off na pewno. Mój typ dla Stali na cały sezon to drugie miejsce. Wiadomo, że te prognozy są dziś trochę takim wróżeniem z fusów, ale liczę, że Stal będzie druga. A złoto? Podoba mi się Get Well Toruń. Życzę Przemkowi Termińskiemu, który wykłada prywatne pieniądze, żeby wygrał ligę.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob: Wszystko, co przeżyłem w sporcie, przy tym urazie jest małą rzeczą
jakieś pytania?