Afery 1. kolejkowej ciąg dalszy. KSM dosadnie tłumaczy, dlaczego nie zgodzi się na zmianę terminu

WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Ilja Czałow w niebieskim kasku
WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Ilja Czałow w niebieskim kasku

Ostatnio głośno zrobiło się o kolizji terminów, w wyniku której Fogo Unia Leszno i jej rawickie rezerwy zaczną sezon tego samego dnia. Mistrzowie Polski chcieli zmienić termin meczu drugiej drużyny, ale nie zgodził się na to jej rywal - KSM Krosno.

Przypomnijmy jak zrodził się ten problem. Stainer Unia Kolejarz Rawicz, jako jedyny II-ligowiec, zdecydował się rozgrywać domowe spotkania w soboty. Dzięki takiemu rozwiązaniu leszczyńscy kibice mieli mieć okazję najpierw zobaczyć mecz rezerw, a dzień później pierwszej drużyny. W 1. kolejce (7 kwietnia) do Rawicza zawita KSM Krosno. Zgodnie jednak z opublikowanym przez PGE Ekstraligę terminarzem, tego dnia we Wrocławiu swój sezon zacznie też Fogo Unia. W dodatku mecz na Stadionie Olimpijskim rozpocznie się dość wcześnie, bo o godz. 15:00. Unia na dwie godziny wcześniej zaplanowała starcie z KSM-em. Wściekły przez tę sytuację jest prezes leszczyńskiego klubu Piotr Rusiecki. - To są jaja! Mam nadzieję, że będzie padać! - grzmiał na Twitterze.

Unia chciała przełożyć mecz rezerw na niedzielę (8 kwietnia), ale nie zgodziło się na to KSM Krosno. Za leszczyńskim klubem w swoim felietonie wstawił się Redaktor Prowadzący Działu Żużel na WP SportoweFakty - Dariusz Ostafiński. - Dajcie Unii żyć. W drugiej lidze nie bijemy mistrza - napisał. Po lekturze tego artykułu z naszą redakcją skontaktował się wiceprezes KSM-u, Wojciech Zych, który chciał przedstawić swoje argumenty, a przy okazji wyjaśnić dlaczego klub z Krosna nie zgodzi się na zmianę terminu.

- Przede wszystkim pretensje nie powinny być kierowane do nas, bo to nie my ustalamy terminarze. Z naszej strony nie widzimy powodu, żeby przekładać to spotkanie. Unia Leszno nie jedzie domowego spotkania, tylko wyjazd, a rezerwy mogą wystawić skład z Damianem Balińskim czy zawodnikami zagranicznymi, więc całkiem mocny. Uważamy, że jedynym czynnikiem, przemawiającym za przełożeniem meczu, będzie niekorzystna pogoda. Chciałbym też zaznaczyć, że terminarz 2. ligi został opublikowany kilka dni po PGE Ekstralidze, więc GKSŻ wiedziała, że taka sytuacja będzie miała miejsce. A przypominam, że w jej składzie jest m.in. pan Ireneusz Igielski, działacz Unii Leszno - tłumaczy Wojciech Zych.

- My też mamy swoje problemy i nie pojedziemy takim składem, jakim chcieliśmy. W przeszłości różne terminy były dla nas niekorzystne, przez ważne imprezy miejskie, czy obowiązkowe starty naszych zawodników w innych zawodach. Ale nie było nawet tematu, żeby z tego powodu przekładać mecz. Rywale chyba by nas zabili śmiechem na taką propozycję - dodaje.

Wiceprezes KSM-u zauważa też, że dla jego klubu terminarz również jest niekorzystny. - W sześciu pierwszych kolejkach pojedziemy tylko jeden mecz na swoim torze. Czy to jest normalna sytuacja? Czy jeśli te mecze potoczą się nie po naszej myśli, a na papierze nie jesteśmy faworytem, to czy może się to odbić na nastrojach wśród kibiców i frekwencji, a co za tym idzie budżecie? Odpowiedź jest oczywista. Dla nas terminarz jest zły, ale nie narzekamy z tego powodu, akceptujemy go. Trzeba zacisnąć zęby i jechać - wyjaśnia.

- Szanujemy Unię Leszno. To wielki klub z ogromnym dorobkiem, do którego nawet nie mamy się co porównywać. Możemy tylko na nich patrzeć i uczyć się od nich działań na wielu płaszczyznach. Dobrze, że ratują żużel w Rawiczu, chwała im za to, ale my mamy swój honor. Nie możemy iść komuś na rękę tylko dlatego, że jest mistrzem Polski - zauważa Wojciech Zych.

Krośnianie nie ukrywają też, że woleliby uniknąć sytuacji, w której Stainer Unia Kolejarz do meczu przystąpi wzmocniona zawodnikami z pierwszej drużyny. - Kiedy jesienią pytano nas, czy zgadzamy się aby Unia w Rawiczu wystawiła swoje rezerwy, tłumaczono, że w tym zespole będą jeździć młodzi zawodnicy, którzy potrzebują objeżdżenia. A potem okazało się, że reprezentanci kraju jak Smektała, Kubera czy Brady Kurtz, też mogą jeździć. I to wszyscy trzej w jednym meczu. Naszym zdaniem to nie jest fair. Jeśli więc możemy jechać w terminie, w którym unikniemy starcia z nimi, to nie chcemy go zmieniać - dodaje Zych.

- Stal Rzeszów zakontraktowała Grega Hancocka i nikt o to do nich nie ma pretensji, bo przynajmniej teoretycznie, każdy mógł to zrobić. Unia Kolejarz może natomiast regularnie korzystać z trzech zawodników, którzy mają kontrakt w PGE Ekstralidze. Inne kluby nie mają takiej możliwości. Nie jest to też zapis regulaminowy, który istniał od dawna. Został wprowadzony dopiero w momencie zgłoszenia rezerw Unii. Nam się to nie podoba - wyjaśnia.

Krośnianie nie zgadzają się z argumentem, że to mecz 1. kolejki, więc można wykazać się zrozumieniem. Ich zdaniem początek sezonu jest niezwykle istotny. - Zwłaszcza dla takich klubów jak nasz, gdzie budżet w dużej mierze uzależniony jest od wpływów od kibiców. Potężny "gong" na starcie, jeszcze przy takim terminarzu jaki mamy, może się nie skończyć dobrze. Pierwszy mecz pokazuje w jakiej formie jest drużyna, buduje nastroje u kibiców, zachęcą lub zniechęca ich do przychodzenia na stadion. Wpadka na dzień dobry jest dużo mocniej odczuwalna niż w trakcie sezonu - wyjaśnia.

KSM zabolało stwierdzenie w felietonie Dariusza Ostafińskiego, że Sparta Wrocław napędza koniunkturę, a KSM, po prostu jest. - Zgadzamy się, że ekstraligowcy napędzają koniunkturę, ale nie można powiedzieć, że my po prostu jesteśmy. Bo gdyby nie ten KSM i kilka innych małych klubów, to żużel byłby jeszcze bardziej zaściankowym sportem niż jest. A gdyby tak się stało, to byłoby mniejsze zainteresowanie, mniej pieniędzy i każdy by to odczuł. Może i jesteśmy małym klubem, ale rzetelnym. Nasz zarząd właśnie zaczyna dwunasty sezon. Chyba nie ma w Polsce obecnie drugiego zarządu z takim stażem - tłumaczy.

- A to że my co roku z budżetem na poziomie 600-800 tys. zł jesteśmy w stanie bez większych problemów przejechać sezon i nigdy nie mamy problemu, żeby otrzymać licencję, też o czymś świadczy. To, że kluby z milionowymi budżetami padają, nie jest związane z tym, że ktoś komuś nie chciał iść na rękę, tylko z tym jak są zarządzane. My Kolejarza szanujemy, bo regularnie rywalizujemy ze sobą od ponad 20 lat. Ostatnio częściej my wygrywamy, ale w przeszłości to oni wielokrotnie lali nas. Teraz nie mają przecież złego składu. Frekwencja z racji dużego "boomu" związanego z łączniem klubów i głodu żużla po zimie też nie powinna być zła. Liczymy na dobry i zacięty mecz. Unia jest faworytem, ale będziemy walczyć - kończy Wojciech Zych.

ZOBACZ WIDEO Oficjalne promo 2018 PZM Warsaw FIM SGP of Poland

Źródło artykułu: