W Gnieźnie nie chcieli ryzykować. Menadżer Startu wyjaśnił, dlaczego odwołano sparing

WP SportoweFakty / Tomasz Kordys / Na zdjęciu: Mirosław Jabłoński
WP SportoweFakty / Tomasz Kordys / Na zdjęciu: Mirosław Jabłoński

W piątek odwołano trening punktowany pomiędzy Car Gwarant Startem Gniezno i MDM Komputerami TŻ Ostrovią Ostrów Wielkopolski. Menadżer gospodarzy wyjaśnił nam, dlaczego mecz nie doszedł do skutku.

- Dla bezpieczeństwa wszystkich zawodników, zdecydowaliśmy się nie jechać tego sparingu. Mimo że ten tor z trybun wydaje się ładny i równy, to na całości nie jest tak samo przyczepny. Są miejsca twardsze i bardziej gąbczaste. Słońce go będzie wysuszało. Myślę, że do końca dnia dojdzie do lepszego stanu. Zdecydowaliśmy się go jednak nie rozjeżdżać, bo prognozy na święta nie są optymistyczne. Chcemy dobrze zabezpieczyć tor przed zbliżającymi się deszczami. W poniedziałek od rana wrócimy do właściwego przygotowywania nawierzchni. Jeżeli warunki pogodowe pozwolą, to tuż przed Super Meczem postaramy się odjechać krótki trening - powiedział Rafael Wojciechowski.

Jak wspomniał menadżer czerwono-czarnych, prognozy pogody na sobotę i niedzielę nie napawają optymizmem. Pojawia się zatem pytanie - co z Super Meczem pomiędzy Car Gwarant Startem Gniezno a Fogo Unią Leszno, który został zaplanowany na Lany Poniedziałek (2 kwietnia)?

- Tego dowiemy się dopiero w poniedziałek rano. Ten tor już kilka razy był przez nas otwierany. Powtarza się scenariusz z ubiegłego roku. Wtedy też mieliśmy problemy - zauważył przedstawiciel Startu, jednocześnie zwracając uwagę na inną ciekawą kwestię. - Gdybyśmy byli w środku sezonu i zawodnicy byliby rozjeżdżeni, to nikt by nie dyskutował i pojechalibyśmy na takim torze. Mamy jednak początek sezonu i wielu zawodników nie ma odjechanych treningów spod taśmy. A co tu dopiero mówić o ściganiu w czwórkę. Trzeba też pamiętać o młodych zawodnikach, którzy są mniej doświadczeni. Mogłoby to się skończyć kontuzją. Bezpieczeństwo jest dla nas najważniejsze - przyznał.

Paradoksalnie, wyższa temperatura nie była w piątek stuprocentowym sprzymierzeńcem gnieźnian. - Słońce i wyższa temperatura spowodowały, że zaczęła puszczać zmarzlina, która znajdowała się pod spodem. W związku z tym pojawiła się wilgoć. Na środkach łuków utworzyły się rynny. Wpływ na to miał też drobny deszcz, który padał w nocy i w czwartek. Teraz musimy to wysuszyć i ubić tor. Musi być on gotowy na kolejne opady. Miejmy nadzieję, że teraz już wytrzyma. Po zimie nawierzchnia zawsze zachowuje się inaczej i musimy się bardziej gimnastykować, żeby doprowadzić ją do właściwego stanu - podsumował Rafael Wojciechowski.

ZOBACZ WIDEO Gorące ambasadorki One Sport, czyli SEC Girls

Źródło artykułu: