Kibice Get Well mogą rwać włosy z głowy, ale Daniel Kaczmarek, junior toruńskiej drużyny, nie robi dramatu z wysokiej porażki w Lesznie. - To był sparing - wyjaśnia. - Każdy z nas testował ustawienia silników. A jak już udało się dopasować jeden silnik, to zapisywaliśmy to w zeszycie i szukaliśmy innych rozwiązań.
- Warto też pamiętać o tym, że nie jechało u nas kilku zawodników podstawowego składu, jak Jason Doyle, Niels Kristian Iversen i Jack Holder - wylicza Kaczmarek. - Prawda jest taka, że wyjazd na mecz do Leszna wyskoczył w ostatniej chwili. Wiedzieliśmy, że nie uda się zebrać mocnego składu, a jednak zdecydowaliśmy się jechać, żeby wreszcie zapoznać się z innym torem niż toruński. Na Motoarenie jesteśmy już objeżdżeni, ale na obcych stadionach w tym roku jeszcze nie jeździliśmy. W Lesznie był ten pierwszy raz i to też miało wpływ na porażkę. Oczywiście liczyliśmy na lepszy wynik, ale z racji kilku absencji trudno wyciągać daleko idące wnioski.
Junior Get Well zdaje sobie sprawę z tego, że teraz ludzie będą mówić o słabości zespołu. - My jednak musimy zachować dystans do tego wszystkiego - komentuje. - Przed nami kolejny sparing w Grudziądzu, po którym będziemy już o wiele mądrzejsi. Wynik też jednak nie będzie miał większego znaczenia, bo ostatecznie liczyć się będzie tylko to, jak zaprezentujemy się w Gorzowie. Nie mogę obiecać, że ze Stalą wygramy, ale kibice na pewno zobaczą tam inny, lepszy Get Well.
Władysław Komarnicki twierdzi, że na inaugurację Cash Broker Stal Gorzów rozłoży Get Well na łopatki. - Nie wiedziałem, nie czytałem - odpowiada Kaczmarek. - Tanio skóry nie sprzedamy. Iversen był rok temu jednym z gorzowskich liderów, na pewno nam pomoże. Doyle, którego nie było z nami w Lesznie, też wiele zmieni.
ZOBACZ WIDEO Gorące ambasadorki One Sport, czyli SEC Girls
nie dlugo welle tre Czytaj całość