Saga z Chrisem Holderem w roli głównej trwa. Żużlowiec w poniedziałek odebrał swój paszport. O tym, że może do tego dojść mówił podczas meczu z Cash Broker Stalą Gorzów brat zawodnika - Jack. Sam zainteresowany poinformował w mediach społecznościowych, że jest szczęśliwy.
W Get Well zachowują jednak spokój i unikają jasnych komentarzy. - Ostatnie tygodnie tej historii pokazują, że lepiej w ogóle nic nie mówić i nie komentować do momentu pojawienia się Chrisa w klubie. Nie wyciągamy jednak żadnych wniosków z tytułu odebrania paszportu. Nie oznacza to przecież, że Holder pojawił się już w Toruniu. To w zasadzie nie zmienia nic w sytuacji klubu - tłumaczy Jacek Frątczak, menedżer zespołu.
Nasz rozmówca uspokaja kibiców, że z pewnością zostaną poinformowani, gdy żużlowiec pojawi się fizycznie w Toruniu. - Przecież nikt nie będzie go w kapturze albo w papierowej torbie wprowadzał na stadion. Trudno oczekiwać, żebyśmy mówili o jakimś przełomie. Przełom będzie wtedy, gdy dojdzie do naszego spotkania na miejscu z Holderem - kończy Frątczak.
Przypomnijmy, że problemy Holdera ujrzały światło dzienne w połowie marca, kiedy Australijczyk jako jedyny zawodnik Get Well nie pojawił się na pierwszych treningach zespołu na Motoarenie. Na początku kwietnia poinformował, że żużel nie jest dla niego najważniejszy i toczy batalię o 6-letniego syna, którego nie widział od kilku tygodni.
ZOBACZ WIDEO Gorące ambasadorki One Sport, czyli SEC Girls