Jacek Frątczak: Byliśmy lepsi, a ja nie przyciągam pecha. Holder oddał nam całego siebie (wywiad)

WP SportoweFakty / Tomasz Sieracki / Na zdjęciu: Jacek Frątczak i Jason Doyle
WP SportoweFakty / Tomasz Sieracki / Na zdjęciu: Jacek Frątczak i Jason Doyle

Get Well pokonał Betard Spartę 47:43, a Jacek Frątczak może odetchnąć z ulgą. W wielkim stylu do drużyny wrócił Chris Holder i menedżer w końcu może korzystać z optymalnego składu. - W tym spotkaniu zbudował się zespół – cieszy się zielonogórzanin.

Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Po meczu w Gorzowie czytałem, że Jacek Frątczak ma pecha, ale dziś w niektórych sytuacjach raczej dopisało panu szczęście.

[b][tag=18220]

Jacek Frątczak[/tag], menedżer Get Well Toruń:[/b] Nie przesadzajmy z tym szczęściem. Jeśli nawet coś takiego w sporcie ma miejsce, to musi być poparte ciężką pracą. Moim zdaniem wygrała drużyna lepsza i nie ma sensu w ogóle rozpamiętywać tematu. Zwycięstwo po takim spotkaniu jest bardzo cenne. Mam wrażenie, że było trudno, ale dzięki temu w przyszłości będzie łatwiej, bo zbudował się zespół.

Aż strach pomyśleć jak wyglądałby ten mecz, gdyby do Torunia nie dojechał Chris Holder.

Chris zaliczył świetny występ. Na jego powrót byłem bardzo dobrze przygotowany, także pod względem organizacyjnym. Czwartkowy tajemniczy sparing okazał się pomocny. Australijczyk oddał nam w tym meczu całego siebie. Chciałbym powiedzieć o nim coś jeszcze. Widzę, że teraz zachowuje się zupełnie inaczej. Jest bardzo spokojny i optymistycznie nastawiony do jazdy. Czerpie z tego przyjemność. Widziałem to już w czwartek. Decyzja była oczywista. Musiał pojechać w tym meczu. Poza tym, mistrzem świata nie zostaje się przez przypadek.

Przyznam, że jestem pod wielkim wrażeniem jazdy Pawła Przedpełskiego. Zgadza się pan, że to cichy bohater tego spotkania?

A nie mówiłem? Więcej spokoju w ocenie tego, co dzieje się na treningach. Nikt mi wcześniej nie wierzył, wszyscy skazywali na pożarcie, a Przedpełskiemu ścinali głowę. Byłem tym wszystkim zdziwiony, bo doskonale wiem, co dzieje się na zapleczu mojej drużyny. Wykonaliśmy olbrzymią pracę. A co do Pawła, to uważam, że ten mecz otworzy go na jeszcze lepszą jazdę. Bardzo mi zaimponował i przy okazji potwierdził, że oceny po sparingach można włożyć między bajki.

Zasłużył na rolę prowadzącego parę?

Spokojnie. To wszystko będzie zależeć od tego, gdzie będziemy jechać. Niektórzy za bardzo przywiązują się zresztą do numerów. Utarło się, że prowadzący parę to lider, a wcale tak nie musi być. Można być kluczową postacią z numeru 2, 4, 8 10, 12 czy 16.

O plusach powiedzieliśmy już sporo, ale nie wszystkie było pięknie i kolorowo. Co dzieje się z liderami? Jason Doyle i Niels Kristian Iversen pojechali poniżej oczekiwań.

- Odpowiedź jest bardzo prosta - brak regularnej jazdy. Jason miał ciężki upadek. Konsekwencji zdrowotnych wprawdzie nie było, ale na wejściu w sezon takie sytuacje działąją jak hamulec. Niels potrzebuje z kolei więcej wyczucia sprzętu. Ma z tym na razie problem, ale rozwiążemy to. Już w ostatnim biegu odzyskiwał prędkość. Ponownie apeluję o spokój. To klasowi zawodnicy, więc proszę nie tworzyć kolejnych czarnych wizji.

Daniel Kaczmarek uważa, że Rune Holta przeszkodził mu w jednym wyścigu i powinien pan z tym zrobić porządek. Ma rację?

Muszę to przegadać z Danielem. Zawodnik podczas zawodów jest poddany dużej presji, a wtedy mówi się różne rzeczy. Co do współpracy Holty z młodzieżowcami, to zawsze może być lepiej, ale absolutnie nie zamierzam publicznie rozkładać tego tematu na czynniki pierwsze. Wiem, o której sytuacji mówi nasz junior i nie robiłbym z tego afery. Tam była walka o to, żeby dostać się do najszybszej ścieżki. Poza tym, w tym meczu trudno było jechać parą. Rywal był bardzo wymagający, a tor stwarzał możliwości do kapitalnego ścigania.

To na koniec zapytam, jak jest naprawdę z Jackiem Frątczakiem? Przyciąga pan pecha czy nie?

- Nie przyciągam żadnego pecha. To nie jest tak, że ktoś ma całe życie pod górkę. Na loterii jeszcze niczego nie wygrałem, bo nie gram, więc sam sobie nie stworzyłem szansy. Co do szczęścia, to mam je wokół siebie. W pobliżu jest zawsze moja cudowna rodzina, wszyscy jesteśmy zdrowi, a całe życie jest bardzo dobrze poukładane. Przed meczem w Gorzowie ze względu na przeciągające się spotkanie w Grudziądzu nie został wyemitowany wywiad, w którym powiedziałem kilka ciekawych rzeczy. To była Niedziela Miłosierdzia Bożego. Hasło tego dnia brzmiało "nie widzieli, a uwierzyli". Ja swój zespół widziałem i byłem przekonany o jego wartości. Wypadek Jasona Doyle'a mógł być dołujący, ale dziś można powiedzieć, że niebiosa się nad nami tedy zlitowały. Przegraliśmy mecz, ale nie straciliśmy na dłużej kluczowego zawodnika. Tak naprawdę mieliśmy szczęście. Ja także.

ZOBACZ WIDEO: Oficjalne intro PGE Ekstraligi 2018

Komentarze (96)
avatar
sympatyk żu-żla
15.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Każdy jak widać jest panem na swoim obiekcie. 
Pewni na beton
15.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
No i minus za nic!:} Brak słów;} 
avatar
Włókniarz 1946
15.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Słabe, Przemysław :))
Zaczynasz się gubić :))
GAME OVER :)) 
avatar
Włókniarz 1946
15.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
:))))))
No Przemek teraz postawiłeś przy sobie definitywnie krzyżyk :))
Akurat wtedy byłem przy Hallera w Grudziądzu :))
Bo w przeciwieństwie do Ciebie oglądam mecze swojej drużyny zawsze na st
Czytaj całość
avatar
Włókniarz 1946
15.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Wybacz Przemysław ale kiedy Czerniawski "upadał" nie miałem czasu na forum :)
Dla mnie forum to chwila zabawy z Fanami żużla a nie całe życie :)
A Ty biedaku dalej blokujesz...