[b]
PLUSY
Adrian Miedziński. [/b]
Wielu kibiców twierdzi, że uwziąłem się na zawodnika, bo w jednym z ubiegłorocznych tekstów wyciągnąłem do tytułu cytat z lekarza PZM, z którego wynikało, iż Adrian powinien się przebadać, bo za często (w dodatku bez niczyjej pomocy) upada na tor. Zapewniam, że się nie uwziąłem. Inna sprawa, że jak komuś przytrafiają się takie rzeczy, to powinien się nad tym zastanowić - poszukać przyczyny i rozwiązać problem.
Zostawmy jednak stare historie i zajmijmy się tym, co tu i teraz. To nie tak, że Adrian pojechał w meczu forBET Włókniarz Częstochowa - Grupa Azoty Unia Tarnów (54:36) jakieś niesamowite zawody. Podobało mi się jednak to, jak pozbierał się po firmowym upadku. A po meczu poszedł do kibiców, by przybić z nimi piątkę. To się nazywa odwaga. Przecież pamiętamy, ile kontrowersji towarzyszyło przejściu Miedzińskiego do klubu z Częstochowy. Były zjadliwe komentarze. Adrian, choć nie wiedział, komu będzie musiał stawić czoła, podniósł rękawicę.
Get Well Toruń i Jacek Frątczak. Anioły wygrały z Betard Spartą, ale niewielu zdaje sobie sprawę z tego, jak ważne było to zwycięstwo. W razie porażki byłaby czarna rozpacz, rozdrapywanie ran i myślenie o tym, że mamy powtórkę z ubiegłego sezonu. Eksperci też nie oszczędzaliby Get Well i Frątczaka ciągnąć drużynę jeszcze mocniej w dół. Zespół jednak wygrał, choć bez wielkiego wsparcia największych gwiazd Jasona Doyle'a i Nielsa Kristiana Iversena. Strach pomyśleć, co będzie, jak ci dwaj wskoczą na swój normalny poziom. Tak czy inaczej, Frątczak przegonił demony, o których wspominał przed weekendem.
Rozdam jeszcze kilka plusików. Dla Chrisa Holdera za powrót w wielkim stylu. Jeździł jak za dawnych lat. Dla Bartosza Smektały za to, że podniósł się po trzech wyścigach bez punktu i wygrał w ważnej chwili. Dla Brady'ego Kurtza za to, że momentami był szybki jak TGV. Dla Janusza Kołodzieja za wygranie kluczowych biegów. Dla Krzysztofa Kasprzaka za fantastyczną i pełna rozmachu jazdę na leszczyńskim torze. Dla kibiców Włókniarza za ten niesamowity ryk tysiąca gardeł, że aż ciarki szły po plecach. Dla Patryka Dudka za to, że jechał szybko i z głową.
MINUSY
MRGARDEN GKM Grudziądz.
Na razie inwestycja w Przemysława Pawlickiego, kupowany po to, żeby zespół był mocniejszy na wyjazdach, nie opłaciła się. Może sam Pawlicki meczu w Zielonej Górze (37:53) nie zawalił, ale każdemu z liderów czegoś tam zabrakło. A najgorzej wypadli juniorzy. Tydzień temu, na domowym torze, jeszcze pojechali jako tako, ale to, co pokazali z Falubazem Zielona Góra, to był dramat. Nic dziwnego, że mieliśmy 21. porażkę GKM-u na wyjeździe.
Betard Sparta Wrocław. Daję tego minusa na pobudzenie, bo ostatni mecz pokazał, że trener Rafał Dobrucki ma wiele problemów. Maksym Drabik dobrze zaczyna, ale źle kończy, Maciej Janowski jeździ w kratkę, Damian Dróżdż jest ugotowany po inauguracji (robił za kevlar), Andrzej Lebiediew jest gorszy niż przed rokiem, a Vaclav Milik miał ostatnio ten sam kłopot, co Drabik. Dużo tych spraw jak na jeden zespół. Czy wszystko to da się wytłumaczyć jedynie późnym rozpoczęciem treningów na domowym torze? Nie wiem.
I jeszcze garść minusików. Dla Iversena, bo wciąż jest daleki od optymalnej formy (potrzeba mu więcej jazdy). Dla Unii Tarnów za to, że zgasła w końcówce spotkania w Częstochowie. Dla Bartosza Zmarzlika za drugą część meczu w Lesznie. Sobie też dam minusa za relację z meczu Włókniarza. I nie tłumaczy mnie to, że to był piątek 13-tego. Tak się zapędziłem w krytyce sztabu szkoleniowego Unii, że nie policzyłem biegów Nickiego Pedersena i zarzuciłem Pawłowi Baranowi oddanie walki o bonus za darmo. Za to przepraszam, stosowną korektę już zresztą naniosłem.
ZOBACZ WIDEO Oficjalne intro PGE Ekstraligi 2018