Bez Hamulców 2.0, to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora WP SportoweFakty
***
Żal było w miniony weekend patrzeć, jak Fogo Unia Leszno leje MRGARDEN GKM na jego domowym torze, który dotąd uchodził za twierdzę. Już napisaliśmy, że wynik 28:62 oznacza, iż prysł czar grudziądzkiego betonu. Moim zdaniem działacze i sztab GKM muszą teraz wszystko przewartościować. Dać spokój z betonem, bo on był dobry, kiedy w składzie był Tomasz Gollob. Mistrz nie tylko sam świetnie czuł się na twardym podłożu, ale i prowadził kolegów z drużyny za rączkę. Teraz go nie ma, więc trzeba wszystko wywrócić do góry nogami.
Sławomir Kryjom, który był gościem nSport+ w Zielonej Górze słusznie zwrócił uwagę na to, że GKM ma żużlowców, którzy lubią jeździć na przyczepnym i wymienił jednym tchem trzy nazwiska. To jest siła, która pozwala wygrywać spotkania przy jako takim wsparciu drugiej linii, więc warto i trzeba spróbować, bo dalsze lanie betonu załatwi Grudziądz na amen. I naprawdę nie ma na co czekać, bo trzy kolejki, które za nami, pokazały jasno i dobitnie, że w tej chwili, to GKM, a nie Grupa Azoty Unia Tarnów, jest na prostej drodze do Nice 1.LŻ.
W ogóle to bardzo podoba mi się to, co dzieje się na żużlowych torach PGE Ekstraligi. Skazywana na spadek (także przeze mnie) Unia z Tarnowa na razie radzi sobie bardzo dzielnie. I to jest fajne, bo sport bez niespodzianek byłby nudny. Dla mnie tą największą nie jest jednak niezła w sumie postawa Jaskółek, czy nawet GKM łamiący sobie nogi na betonie, lecz dalsza niemoc Get Well Toruń.
W Toruniu mają piękny stadion, rzeszę oddanych kibiców, stabilne finanse i tylko drużyny wciąż nie ma. Rok temu psioczyłem na flegmatyka Jacka Gajewskiego, który w wielu meczach irytował mnie swoją biernością. Okazuje się jednak, że skaczący po bandach Jacek Frątczak potrafi rozegrać mecz tak samo. Rozpiera go energia, głowę ma pełną pomysłów, ale w niedzielę w Tarnowie był Frątczak, wypisz wymaluj, jak Gajewski. Tylko plecaka mu brakowało.
Zasadniczo nie mam nic przeciwko temu, żeby w tym Jacku było więcej tamtego Jacka. Gajewski ponad wszelką wątpliwość ma ogromną wiedzę i wie, o co w tym wszystkim chodzi. Kiedyś świetnie łączył teorię z praktyką. W sezonie 2017, a i w 2016 (poza genialnym półfinałem w Zielonej) szału nie było. Jednak spokój i równowaga Gajewskiego czasami, w pewnych sytuacjach, mi imponowały. Sądzę też, że były potrzebne drużynie.
I tak sobie myślę, że Jackowi Frątczakowi trochę tego spokoju Gajewskiego czasami by się przydało. Stres i nerwy wyłażą z menedżera Get Well, co może udzielać się zawodnikom. A nie ma nic gorszego niż widok rozedrganego emocjonalnie wodza. Także proszę panie Jacku o więcej tamtego Jacka w Jacku. Jak pan złapie równowagę, to jest nadzieja, że i zespół pójdzie w dobrą stronę. Zdania nie zmieniam, trzymam kciuki, bo jeśli człowiek z głową pełną ciekawych pomysłów przegra, to inteligentna twarz żużla przegra.
Swoją drogą, to bardzo dziwne, że jedynym zawodnikiem, który od początku sezonu prezentuje równą i niezłą formę jest junior Daniel Kaczmarek. Zimą został objęty indywidualnym programem przygotowania, a menedżer zadbał o to, by żużlowiec otoczył się profesjonalistami. To zagrało.
A już w niedzielę mecz Get Well - GKM. Piekielnie ważny dla obu drużyn, bo jednej z nich pozwoli na złapanie oddechu, a drugą ustawi już na dobre w pozycji zespołu rozpaczliwie walczącego o utrzymanie. Rok temu, gdyby nie dopingowa wpadka Grigorija Łaguty, Get Well spadłby do pierwszej ligi, a GKM jechałby w barażach. Teraz Łaguty nie ma, a obie ekipy, choć na papierze mocniejsze, znowu są nieciekawym położeniu.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników, czyli sprawdzian wiedzy żużlowców
Szkoda tylko że jak czytelnicy dokładają jemu i nakazują by już nie pisał to on nadal pisze. Dlaczego on oc Czytaj całość