Zielonogórzanie w tym sezonie wygrali tylko jeden mecz z PGE Ekstraligi, w trzech pozostałych ponosząc porażki. Falubaz Zielona Góra zajmuje obecnie na 7. miejscu w tabeli, mając za plecami jedynie MRGARDEN GKM Grudziądz.
- Nikt nie pompował balonika, że walczymy o tytuł. Każdy jest świadomy tego, że mamy nieco słabszy zespół i musimy walczyć o każdy punkt, wydzierać go rywalowi. Na razie sezon nie układa się po naszej myśli - przyznaje Grzegorz Zengota w rozmowie z "Radiem Zielona Góra".
Niewielkim pocieszeniem dla Falubazu jest fakt, że w przypadku dwóch porażek w tym sezonie, zielonogórzanie zdobyli co najmniej 43 punkty. O zwycięstwa było więc bardzo blisko. - Oczywiście, że byłbym w innym nastroju, gdybyśmy wygrywali spotkania. Jest lekki niepokój, ale pamiętajmy, że przed nami jeszcze wiele meczów, które mogą zakończyć się na naszą korzyść. Na pewno zostawimy serce na torze. Myślę, że kibice widzą, że się staramy, ale nadal brakuje nam atutów, by zaskakiwać rywala - przyznaje Zengota.
Wydaje się, że największą bolączką Falubazu jest fakt, że w każdym spotkaniu zawodził co najmniej jeden zawodnik. - W zespole nie ma dziur. Jest zespół. Zespół przegrywa i zespół przegrywa. Nie ma jednostek, które nieładnie nazwane są "dziurami". Każdy z nas jest człowiekiem i czasem tak bywa, że ma się słabszy dzień. Nikt nie jest maszyną do zdobywania punktów. To nie są lata 80-te, gdzie można było przed meczem w ciemno wpisać Perowi Jonssonowi 15 czy 18 punktów, bo puszczał sprzęgło i był trzy motocykle z przodu. Teraz Ekstraliga jest tak wyrównana, że o punkty nie jest łatwo - tłumaczy Zengota.
ZOBACZ WIDEO Motocykl żużlowy podczas meczu
Wszystko co trzeba było zrobić to się solidnie przy Czytaj całość