W minioną niedzielę MRGARDEN GKM Grudziądz poniósł trzecią porażkę w obecnym sezonie PGE Ekstraligi, przegrywając derbowe spotkanie z Get Well Toruń 39:51. Na Motoarenie zabrakło przede wszystkim wsparcia Antonio Lindbaecka i Krystiana Pieszczka. Duet ten zdobył łącznie tylko cztery punkty. Nic dziwnego, że trener Robert Kempiński po starciu z lokalnym rywalem nie tryskał humorem.
- Nie ma z czego się cieszyć. Gdyby Lindbaeck dorzucił tyle punktów, ile udało mu się zdobyć w zeszłym roku, to byłoby całkiem inaczej. Taki, a nie inny wynik bierze się stąd, że trzech seniorów jedzie w miarę dobrze, a dwóch jedzie słabo. Próbowaliśmy łatać to rezerwami taktycznymi, robiliśmy co mogliśmy, wykorzystaliśmy sto procent zmian. Udało się zdobyć tylko 39 punktów - skomentował Kempiński w rozmowie ze speedwayekstraliga.pl.
Przed MRGARDEN GKM-em mecz o życie. W piątek do Grudziądza przyjedzie Cash Broker Stal Gorzów. Gospodarze będą musieli zrobić wszystko, by nie powtórzyć blamażu z ostatniego spotkania na grudziądzkim torze, gdzie miejscowi zupełnie nie istnieli na tle Fogo Unii Leszno.
- Coś będziemy robić, coś innego niż jest teraz - przyznaje Kempiński. Być może MRGARDEN GKM będzie chciał zaskoczyć gorzowian nawierzchnią. - W Grudziądzu przyczepnie było dwadzieścia lat temu. Dzisiaj mocno przyczepnie nie da się zrobić, ze względu na to, że mamy taką, a nie inną granulację nawierzchni. Mogłyby się porobić dziury i mielibyśmy upadki. Można zrobić tor, aby trochę się odsypywał, można zrobić nieco inaczej na starcie... - zastanawia się Kempiński.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników, czyli sprawdzian wiedzy żużlowców