Szło jak po sznurku aż do 15. wyścigu. Skąd wzięło się niepowodzenie u Marcela Kajzera?
Marcel Kajzer okazał się jedną z najjaśniejszych postaci Iveston PSŻ-u Poznań w sobotnim, przegranym (31:53) meczu 2. Ligi Żużlowej w Rawiczu. Był to dla niego sentymentalny powrót, bowiem ponownie wystartował na torze swojej macierzystej drużyny.
- Dawno tu nie jeździłem, ale geometria się nie zmieniła. Dużo pracy włożyliśmy w przygotowanie motocykli i silników. Czynimy regularne postępy, aby w końcu zdobyć upragniony komplet. Tym razem trochę zabrakło - przyznał po meczu 28-latek, autor 12 punktów i bonusu.
Kajzer w sobotnim spotkaniu imponował dobrymi wyjściami spod taśmy oraz szybkością na dystansie. Nie wyszły mu jedynie dwa wyścigi, w pozostałych nie dał szans rywalom. - W pierwszym wyścigu mieliśmy nieporozumienie z Władimirem Borodulinem, które wykorzystał Damian Baliński. Później szło jak po sznurku, aż do ostatniego wyścigu, przed którym zaryzykowaliśmy i wzięliśmy drugi motocykl, bo nie udało się schłodzić silnika w pierwszym, tak jak byśmy chcieli. Nie wyjechałem dobrze ze startu i musiałem oglądać plecy kolegów - opowiedział żużlowiec Iveston PSŻ-u Poznań.
Mieszkaniec Rawicza udanym występem potwierdził, że należy mu się miejsce w składzie, o które walczył od początku sezonu. - Jesteśmy zżytą i zgraną ekipą. Nie ma sensu nic zmieniać, tylko dograć szczegóły, żebyśmy zdobywali więcej punktów i wygrywali mecze. Spotkanie było trudne, ale myślę, że mogło się podobać kibicom. Gratuluję wygranej Stainer Unii Kolejarzowi. Rywale byli dzisiaj lepsi. Zapraszamy do Poznania, zobaczymy jak to będzie u nas! - dodał na zakończenie lider gości.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po leszczyńskuKUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>