Wydarzeniem kolejki w PGE Ekstraligdze było starcie Fogo Unii Leszno z forBET Włókniarzem Częstochowa. Zawody zakończyły się wysoką wygraną gospodarzy 53:37, a promowano je jako starcie dwóch kosmitów - Piotr Pawlickiego i Fredrika Lindgrena.
Pawlicki i Lindgren imponowali formą w ostatnich tygodniach, a na Smoczyku lepiej zaprezentował się zawodnik Fogo Unii. Po raz drugi w tym sezonie zdobył komplet punktów. - Piotr bardzo dużo pracował na tym torze, a on był zbliżony do tego, jaki mieliśmy na meczu - mówił w magazynie PGE Ekstraligi Piotr Baron, menedżer leszczynian.
Eksperci w studiu zauważyli jednak, że lider Fogo Unii nie powinien kończyć zawodów z kompletem punktów na koncie. Wszystko za sprawą sytuacji z biegu dwunastego, w którym był bliski spowodowania upadku Michała Gruchalskiego. - W mojej opinii Pawlicki był do wykluczenia - ocenił Leszek Demski.
Lindgren w pomeczowym studiu zapewniał z kolei, że Włókniarz wyciągnie wnioski z porażki w Lesznie. - Ciężko powiedzieć, co było problemem. Unia Leszno to naprawdę mocny zespół na własnym torze. Próbowaliśmy wielu rzeczy, ale one nie działały i w żadnym momencie spotkania się do nich nie zbliżyliśmy. Teraz musimy pokazać charakter. Potraktujmy to jako ostrzeżenie i postaramy się wrócić mocniejsi - zapewnił szwedzki żużlowiec.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników, czyli sprawdzian wiedzy żużlowców
Częstochowskich kibiców martwić może postawa Mateja Zagara, który w Lesznie zdobył tylko 2 punkty i sam przyznał, że ma problemy ze sprzętem. Obecny w studiu nSport+ Władysław Komarnicki zdradził, że wie jak dotrzeć do Słoweńca. - Zagar jest znany z tego, że ma huśtawkę formy. Nie mogę cytować tego, co mu mówiłem jako prezes. Gdyby trener Marek Cieślak zaprosił mnie na piwo, to bym mu powiedział - stwierdził honorowy prezes Cash Broker Stali Gorzów.
Komarnicki nie ukrywał też, że jego Stal uratowała w ten weekend życie Robertowi Kempińskiemu. Gorzowianie w piątek przegrali z MRGARDEN GKM-em Grudziądz. - Kempiński chodził po Grudziądzu i mówił "jak przegramy, to mnie zabiją". Dlatego ładnie się zachowali moim zawodnicy. Mówiąc jednak już na poważnie, w mojej opinii jednak Grzegorz Walasek to zbyt doświadczony zawodnik, by zdobywać tylko jeden punkt - dodał.
Były prezes Stali jest przekonany, że kluczem do sukcesu gorzowian będzie powrót do składu kontuzjowanego Martina Vaculika. - Martin chce wrócić. Jestem przekonany, że w okolicach czerwca i lipca będzie w naszym składzie. Według mojej wiedzy, to końcówka czerwca to będzie ten okres, kiedy Martin zasili skład. To jest przykra kontuzja. Liczę, że będzie mieć taki power po tym urazie jak Lindgren - zadeklarował były działacz Stali.
Z kolei Tomasza Bajerskiego zmartwiła kolejna w tym sezonie porażka Get Wellu Toruń. Tym razem Anioły poległy w Zielonej Górze. - W żużlu jest stwierdzenie, że nazwiska nie jeżdżą. Get Well ma dobrych zawodników i te gwiazdy, choć nie znamy przyczyny słabszej formy Doyle'a, nie jadą. Wkrótce jednak oni się rozjeżdżą. W Toruniu jest presja na dobry wynik. Ciężko coś zrobić menedżerowi Jackowi Frątczakowi, bo w w poprzednim meczu wycofał Przedpełskiego, a teraz on pojechał dobry mecz. Jack Holder w Toruniu zaliczył świetnie spotkanie, a teraz zdobył punkt plus bonus - analizował były żużlowiec.
Eksperci dłuższą chwilę poświęcili wypowiedzi Pawła Przedpełskiego. Kapitan Get Wellu po zawodach przyznał, że jest wkurzony. - Nie chciał powiedzieć, że jest wkurzony na kolegów, mistrzów świata. Popatrzmy jednak w program. Holder robi 4 punkty, więc Przedpełski miał prawo tak powiedzieć. Na pewno myślał o liderach Get Wellu mówiąc te słowa - stwierdził Komarnicki.
Innego zdania był natomiast Bajerski. - Kapitan zespołu tak nie powinien mówić. Powinien stać murem za drużyną. Może ocenić siebie, swój występ. Powinien jednak bronić dorobku ekipy - zadeklarował.
Z kolei w Zielonej Górze, choć udało się pokonać rywala z Torunia, po raz kolejny słabiej spisał się Piotr Protasiewicz. - Piotr niezbyt dobrze wychodzi spod taśmy. Jazda na tym torze, dziurawym i przyczepnym, jest taka, że ciężko jest wyprzedzać. Ostatnio w Lesznie też było przyczepnie. Było widać, że zawodnicy niezbyt płynnie jeździli na takiej nawierzchni - stanął w obronie doświadczonego żużlowca Bajerski.
Menedżer poznańskiego PSŻ-u podkreślił, że dopóki Protasiewicz nie wróci do wysokiej formy, to zielonogórzanie nie będą mieć większych szans na dobry rezultat w lidze. - Na pewno ciężko będzie Falubazowi na wyjazdach, dopóki nie będzie dobrze jeżdżącego Protasiewicza - zakomunikował.
Z kolei w Tarnowie zawodnicy Jaskółek przegrali z Betard Spartą Wrocław 41:49. Grupie Azoty Unii nie pomógł nawet szybki powrót na tor Nickiego Pedersena, który przystąpił do zawodów ze złamanym palcem w ręce. - Widzieliśmy Nickiego nieraz, że zawsze starał się prędko wrócić na tor. Coś mu z tej stali zostało - żartował w studiu Bajerski, nawiązując do okresu spędzonego przez Duńczyka w gorzowskiej Stali.
W szeregach Betard Sparty kolejne dobre spotkanie odjechał za to Maksym Drabik. Młody żużlowiec niedawno poinformował, że w jego teamie chwilowo nie ma miejsca dla ojca - Sławomira. Zdaniem Bajerskiego, mogło to mieć wpływ na wzrost formy 20-latka.
- Mój tata nie jeździł na żużlu, ale jest taki okres w życiu, gdy jest się młodym i ojciec przeszkadza. Młodość rządzi się swoimi prawami. Nie są to pewnie jakieś wielkie kłótnie, tylko jakaś mała sprzeczka. Na pewno zostanie wyjaśniona, jeśli nawet już nie została. Myślę, że wkrótce znów zobaczymy team Drabików razem. Ojciec chce zawsze dobrze dla syna - zapewnił Bajerski.