Początek sezonu spędził na ławce. Teraz Bogdanowicz wykorzystuje swoją szansę

WP SportoweFakty / Ilona Jasica / Na zdjęciu: Maksymilian Bogdanowicz na pierwszym planie
WP SportoweFakty / Ilona Jasica / Na zdjęciu: Maksymilian Bogdanowicz na pierwszym planie

Maksymilian Bogdanowicz rozpoczął sezon jako zawodnik rezerwowy Car Gwarant Startu Gniezno. 20-latek przekonał jednak trenera, że warto dać mu szansę. Teraz jest liderem młodzieżowej formacji czerwono-czarnych.

Maksymilian Bogdanowicz, choć dorzucił cenne punkty do dorobku Car Gwarant Start Gniezno w potyczce z Orłem Łódź, po meczu odczuwał niedosyt. - Mogło być o wiele lepiej. Wszystko zależy od tego czego się oczekuje. Nie chcę szukać usprawiedliwienia dla siebie. Drugi bieg broni się sam. Z Norbertem Krakowiakiem wykonaliśmy plan, przywieźliśmy podwójne zwycięstwo. W tym wyścigu start nie wyszedł mi, ale zaowocowała jazda po trasie - wyjaśnił.

Wychowanek ostrowskiego klubu w starciu z drużyną Janusza Ślączki zdobył trzy punkty z bonusem w trzech wyścigach. Mimo niezłego rezultatu jak na młodzieżowca, podopieczny Rafaela Wojciechowskiego i Piotra Szymki po spotkaniu z łodzianami był niepocieszony swoimi dwoma pozostałymi biegami. Żałował gonitwy szóstej, w której zapoznał się z nawierzchnią gnieźnieńskiego toru. - Troszeczkę poszedłem "na wydrę", przedobrzyłem, za bardzo chciałem. Zaryzykowałem, ale się nie udało. Szkoda w tym wszystkim upadku Mirka - ocenił.- Potyczka z Hansem Andersen do teraz chodzi mi po głowie. Mogłem ją wygrać, jednak w walce z nim wygrało doświadczenie. Obydwoje byliśmy bardzo dobrze spasowani do toru, wieloletnie doświadczenie Hansa wzięło górę - dodał.

Bogdanowicz po trzech meczach w Nice 1. Lidze Żużlowej legitymuje się średnią biegową 1,667. Dość niespodziewanie jest liderem formacji młodzieżowej drużyny z pierwszej stolicy Polski, choć na początku sezonu nie znalazł uznania w oczach sztabu szkoleniowego gnieźnieńskiej ekipy. Źródło takiego stanu rzeczy tkwiło w głowie zawodnika. - Miejsca w składzie nigdy nie jestem pewny. Do każdych zawodów i treningu podchodzę w pełni zmobilizowany. Cieszę się, że to co było na początku sezonu to już historia. Mamy trójkę bardzo dobrych juniorów. Każdy z nas chce jeździć. Obiecałem sobie, ze nie będę siedział na ławce i póki co nie do końca zrealizowałem moje założenie. Nie dopilnowałem tego i pierwsze dwie kolejki oglądałem z trybun. To była wyłącznie moja wina. Teraz dzięki ilości pracy widać efekty - wyznał.

Zawodnik reprezentujący barwy czerwono-czarne dość szybko zaskarbił sobie sympatię kibiców swoją walecznością na torze. Nawet po gorszym starcie nie uznaje straconych pozycji na torze. - Cieszę się, że trener i kibice mnie doceniają. Robię co mogę, co do mnie należy. Walczę na torze, bo taka moja rola. Najważniejsza jest jednak drużyna. Zbieramy każdy punkt dla jej dobra. W każdym meczu chcę żebyśmy wygrywali. Może niespodziewanie wjedziemy do Ekstraligi w przyszłym roku - podsumował.

Swojego podopiecznego komplementuje menedżer gnieźnianin. Bogdanowicz zebrał sporo pochlebnych opinii na swój temat. - Maksymilian to zawodnik na tyle perspektywiczny, że w dalszej części sezonu może zastępować co niektórych seniorów. Mam wielką nadzieję, że nasi juniorzy będą się rozwijali i pozytywnie zaskakiwali - zakończył Wojciechowski.

ZOBACZ WIDEO Motocykl żużlowy podczas meczu

Źródło artykułu: