Fredrik Lindgren rozpoczął sezon w imponującym stylu. Jazda Szweda z jednej strony budzi podziw, ale z drugiej rodzi domysły. Pojawiają się stwierdzenia, że zawodnik jest nienaturalnie szybki, że technologicznie przeniósł żużel na inny poziom. W kuluarach trwa też dyskusja, kto pierwszy sprawdzi silnik, z którego korzysta Lindgren. Wiele osób nie wierzy w to, że forma żużlowca jest efektem starannych przygotowań do sezonu, siły mentalnej, czy perfekcyjnie odlanej głowicy.
Ostatnio krąży plotka, że trik, który przenosi Lindgrena na inny poziom, to płynna regulacja zapłonu. Martin Smolinski korzystał swego czasu z przełącznika zapłonu. Dzięki temu był tak mocny, że wygrał nawet Grand Prix Nowej Zelandii w Auckland. Za chwilę jednak FIM wprowadziło regulację, że z przełącznika korzystać nie można i Smoliński stracił swój atut. Była oczywiście krytyka federacji, która zmieniła reguły w trakcie gry, ale Niemiec nie mógł korzystać już z zabawki, która dawała mu szybki dostęp do mocy. Obrazowo rzecz ujmując, stracił Smoliński swój drugi bieg.
Podobno Lindgren także korzysta z patentu na zapłon (oczywiście dozwolonego), dzięki któremu silnik jest bardziej elastyczny. Tam, gdzie innym gaśnie lub przekręca, on przyspiesza. - Płynna regulacja zapłonu? Bardziej bym stawiał, że to przerwa w jeździe dobrze mu zrobiła - mówi nam tuner Jacek Filip. - Sławek Drabik miał kiedyś półroczną przerwę, a jak wrócił, to został mistrzem Polski. Młody Drabik zdobył złoto mistrzostw świata juniorów, także wracając po długiej przerwie. Piotr Pawlicki wrócił i zdobył dwa komplety. Lindgren też miał pauzę. To głód jazdy robi z niego zawodnika. Niektórzy niepotrzebnie upiększają. O płynnej regulacji nie słyszałem, co nie znaczy, że nie jest ona możliwa. Jednak to byłby duży skok technologiczny.
- Nie wiem, być może na zapłonie robionym przez Briana Kargera jest możliwość regulacji podczas jazdy - zastanawia się Filip. - A może chodzi o zapłony z limiterem, które robią Selettra i PVL. Limiter jest organicznikiem obrotów. Jak się wkręci gaz na maksa, jak się wejdzie na 12800 obrotów, to silnik się wyłącza. To ma wpływ na działanie tłoka, korbowodu. Dzięki temu można wydłużyć żywotność silnika i opóźnić jego przegląd, bo każdy serwis może jednak zmienić charakterystykę silnika. Być może Lindgren z tego korzysta. Jeśli trafił na świetny silnik, to mając limiter, może na nim jeździć dłużej bez serwisu, a to plus - kończy Filip.
Dla dobra sprawy byłoby lepiej, gdyby w końcu ktoś zdecydował się wyłożyć 12 tysięcy złotych i sprawdził motocykl Szweda. To ucięłoby wszelkie spekulacje. W najlepszym razie dowiedzielibyśmy się, na czym polega cud Lindgrena.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po leszczyńsku