Bartłomiej Ruta. Szprycą w twarz: Jak mamy dbać o bezpieczeństwo, skoro Zmarzlik ma głowę pod pachą? (felieton)

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik i Maciej Janowski
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik i Maciej Janowski

Jak lubię Zmarzlika, tak czasem chłopak jeździ bez głowy. Sezon mamy w pełni, a pierwsze Grand Prix pokazało, jak bardzo polska liga dba o bezpieczeństwo. Przy takim torze jak w Warszawie na zawodach PGE Ekstraligi rozpętałoby się chyba istne piekło.

Cykl "Szprycą w twarz" to felietony Bartłomiej Ruty, dziennikarza WP SportoweFakty.

***

Jestem chyba z trochę innej gliny ulepiony niż większość ludzi. Poważnie. Cieszy mnie, kiedy Polak przegrywa po walce. Kiedyś jeden ze znajomych napisał mi na temat Nickiego Pedersena, że Duńczyk jest fetyszystą walki na trasie. Nie wiem, czy przeszło to z niego na mnie, czy miałem to od zawsze, ale też tak mam. Pal licho naszych, jeśli przegrywają po walce. Właśnie dlatego w ostatniej GP po cichu ściskałem kciuki za Fredrika Lindgrena.

Pisząc relację z Grand Prix w Warszawie, już miałem przygotowany tytuł i wstęp pod kątem wygranej Szweda. Do niej nie doszło i wygrał Tai Woffinden. Jak lubię i szanuję tego Brytyjczyka, to dla mnie on nie zasłużył na wygraną. To zabrzmi kuriozalnie, ale poza wygraniem turnieju nie pokazał nic. Punktował i to solidnie, ale nie pokazał żadnego błysku. Dobrze więc się stało, że w generalce to Szwed jest na topie. Takie wygrane po prostu mnie nie cieszą. Już wolę jazdę w stylu Zmarzlika, choć Bartek ostatnio przegina.

Faul wychowanka Stali na Pedersenie uważam za totalnie przypadkowy. Niemniej jednak jazda Bartosza jest ostatnio skrajnie niebezpieczna i to nie tylko dla niego samego. Symboliczny niech będzie jego upadek w półfinale GP Polski. Zmarzlik zdjął nogę z haka na strasznie dziurawym torze i skończył w bandzie. Zmarzlik ma talent na miarę mistrzostwa świata, ale nawet Darcy Ward jeździł bardziej przytomnie. Wiem, że reprezentant Polski współpracuje z psychologiem, ale chyba pora go zmienić, bo z tej współpracy nie widać efektów. W wywiadach mówi, że jeździ z głową, ale jak trafnie spuentował Marcin Wykrotka na Twitterze szkoda, że ta głowa jest pod pachą.

Pierwsze tegoroczne GP pokazało, że Get Well Toruń ma niemały problem, bo ani Jason Doyle ani Niels Kristian Iversen nawet w cyklu nie jadą. Pojawiła się iskierka nadziei dla MRGARDEN GKM Grudziądz, bo wynik zrobił Artiom Łaguta. Moc jest w Betard Sparcie, a i forBET Włókniarz Częstochowa trzyma się nieźle, bo do kapitalnego Szweda dołączył niezły Matej Zagar. Fogo Unia Leszno też wygląda atrakcyjnie, ale nie aż tak jak Wrocław. Falubaz Zielona Góra ciężko ocenić, bo w GP mają tylko Patryka Dudka a jeden przebiśnieg wiosny nie czyni. Grupa Azoty Unia Tarnów w podobnej sytuacji, choć nawet gorszej, bo ich lider jest w kawałkach. Cash Broker Stal Gorzów ma Zmarzlika, który pokazał potencjał, ale był skrajnie niebezpieczny i może to się zemścić.

To tyle, jeśli chodzi o porównania z ligą, choć doskonale zdajecie sobie sprawę, że są one słabe i nie na miejscu, bo PGE Ekstraliga to coś całkiem innego niż turniej GP. U nas nikt nie pozwoliłby na taką corridę i takie dziury, które mają wpływ na ostateczny wynik zawodów. Dobrze jednak, że mamy takie zawody, które uzmysławiają nam, jak bezpieczne tory potrafimy robić w Polsce. Teraz jeszcze tylko skupić się na tych, co podparci kulami wsiadają na motory, bo to też jest swego rodzaju zdziwaczały zwyczaj.

ZOBACZ WIDEO Krzysztof Kasprzak: Przed końcem kariery chcę zostać mistrzem świata

Źródło artykułu: