- Zrobiło się wielkie halo z tego wypadku - mówi nam trener OK Kolejarza Opole Piotr Żyto. - Zawodnicy stracili przytomność, ale to było kilka sekund. Śmigłowiec na torze i jeszcze policyjny radiowóz to był niepotrzebny pokaz siły. Taka jest jednak procedura, że jeśli przylatuje śmigłowiec, to musi być i policja. Mundurowi spisali licencje żużlowców i odjechali.
- Dobrze ze swojego zadania wywiązała się pani, która była ratownikiem medycznym - chwali Żyto. - Potrzebna była druga karetka i ona zadzwoniła pod 112 i szybko ją wezwała. Gorzej, że telefon pod 112 pociąga za sobą konsekwencje, takie jak przylot śmigłowca i przyjazd policji. To akurat było zbędne.
Jarosława Krzywosza i Kamila Kamińskiego, którzy uczestniczyli w karambolu, czeka badanie tomografem. Na razie wiadomo, że Krzywosz ma złamany obojczyk, a Kamiński ma uszkodzony łuk brwiowy. - Wyszło, jak wyszło. Krzywosz narzekał, że boli go bark, a złamał obojczyk. Kamiński, sprawca wypadku, zakończył bez poważniejszego urazu - mówi Żyto.
Wypadek młodzieżowców to problem dla Kolejarza, który w niedzielę zmierzy się ze Stalą Rzeszów. - Mam jeszcze innych zawodników w zanadrzu, więc mam nadzieję, że pojedziemy na najbliższe spotkanie w pełnym składzie - kończy trener Żyto.
ZOBACZ WIDEO Artiom Łaguta: Mierzymy w podium Speedway of Nations
Chyba , że kiedyś ktoś wpadnie na pomysł, że zawodnicy wyprzedzający się muszą zostawić
metr odstępu ( j Czytaj całość