Indywidualny Mistrz Świata Juniorów Maksym Drabik oraz juniorzy Fogo Unii Leszno Bartosz Smektała i Dominik Kubera należeli do grona faworytów finału Srebrnego Kasku w Lublinie. Jednak to nie oni, a Robert Chmiel był liderem po trzech seriach startów. - Trafiłem z ustawieniami i tor przez pierwsze trzy serie bardzo mi odpowiadał - komentował na gorąco zawody bohater czwartkowych zawodów.
Ostatnie dwie serie nie poszły jednak po myśli wychowanka rybnickiego klubu. Na co wpływ miał zmieniający się tor. - Nawierzchnia sporo przeschła i zrobiło się twardziej, luźna nawierzchnia odleciała pod bandę. Cała szerokość była do ścigania, a potem nie było już tak łatwo, jak na początku.
Ostatecznie Chmiel po dwudziestu wyścigach znalazł się ex quo na drugim miejscu z Maksymem Drabikiem. Wyścig dodatkowy rozstrzygnął wszystko, a tam większym kunsztem wykazał się żużlowiec Betard Sparty Wrocław. - Trzecie miejsce mimo wszystko to dobry wynik, niewiele brakło do pierwszego i drugiego miejsca. Przed ostatnią serią trochę się pozmieniało, bo potraciłem punkt, Bartek też. Okazało się, że muszę jechać w biegu dodatkowym, co mnie zdołowało, bo myślałem, że zajmę drugie miejsce i będę miał spokój. Walka w dodatkowym była fair, ja wygrałem raz, Maksym też, także jest 1:1. Może będziemy stali podobnie na podium mistrzostw świata.
ZOBACZ WIDEO Speedway of Nations gwarantuje emocje do ostatniego wyścigu