Fredrik Lindgren: Nie myślę o mistrzostwie czy medalach. Ciężko pracuję na sukcesy (wywiad)

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Fredrik Lindgren w walce z Przemysławem Pawlickim
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Fredrik Lindgren w walce z Przemysławem Pawlickim

Fredrik Lindgren nadal w wysokiej formie Wygrał w Pradze i potwierdził, że będzie liczył się w walce o najwyższe laury sezonu 2018. - Absolutnie nie myślę o mistrzowskie i medalach - zaznacza Szwed.

W tym artykule dowiesz się o:

Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: Gratulacje za zwycięstwo w Grand Prix Czech. Jak smakuje victoria wyszarpana na ostatnich metrach finałowego wyścigu?

Fredrik Lindgren: Znakomicie. To wyjątkowy triumf, bo kosztował mnie sporo walki do ostatnich metrach. Goniłem Patryka Dudka przez cztery okrążenia, napędzałem się, by przepuścić decydujący atak na ostatnich metrach. Szukałem różnych ścieżek. W końcu na ostatnim okrążeniu wyczułem, że mogę wyprzedzić pod bandą i do końca pojechałem szeroko. Zdołałem rozpędzić się na tyle, że na kresce byłem szybszy od Polaka.

[b]

Początek zawodów nie był dla pana perfekcyjny. Jakich zmian dokonał pan w trakcie zawodów, żeby być tak szybkim jak w końcówce?[/b]

Początek nie był może zły. Jechałem dobrze, ale rzeczywiście nie było tak wyśmienicie jak w drugiej fazie zawodów. Marketa to strasznie trudne miejsce do znalezienia optymalnych ustawień. Niby jeździmy tutaj co roku. Powinniśmy znać ten obiekt najlepiej ze wszystkich, a on każdego roku nas zaskakuje.

Skuteczność pól startowych w trakcie zawodów też się zmieniała...

Dokładnie. Trzeba było odpowiednio reagować na to wszystko. Pracowaliśmy bardzo ciężko, by właściwie dopasować motocykl do zmieniających się warunków torowych. Oprócz ustawień sprzętu, trzeba było znaleźć optymalne ścieżki. W końcu to odkryłem i byłem szybki. Jestem bardzo szczęśliwy, a ten sukces to ciężka praca całego zespołu.

Wie pan, że jest taka tendencja, że ten kto wygrywa na Markecie, zostaje później mistrzem świata?

Naprawdę? Poczekamy, zobaczymy. Tak naprawdę teraz to nie ma znaczenia.

Ale jest pan liderem klasyfikacji przejściowej cyklu i urasta pan do jednego z faworytów do medalu, a nawet tytułu mistrzowskiego...

Kompletnie o tym teraz nie myślę. Skupiam się na tym, by wygrywać każdy kolejny wyścig. Nie wybiegam myślami do medali i tytułów. Chcę wykonywać swoją robotę jak najlepiej i utrzymywać się w wysokiej formie.

Patrząc na wyniki, jest pan w życiowej formie?

Czuję się wyśmienicie. Jestem szybki. Żużel jednak jest nieprzewidywalnym sportem. Tutaj wiele rzeczy dzieje się tak szybko i sporo się zmienia. Sztuką jest się utrzymać w tej wysokiej dyspozycji przez cały sezon. Ciężko pracuję na to, by trzymać wysoki poziom, osiągnięty na początku sezonu.

Na koniec zapytam o spięcie z Taiem Woffindenem, który podszedł do pana w parkingu i miał najwyraźniej pretensje o akcję z pierwszego okrążenia wyścigu finałowego. Jak pan to skomentuje?

Tai był bardzo zły na mnie. To jest jednak żużel. Speedway jest twardym sportem i tyle. Więcej o tej sytuacji nie chcę mówić.

ZOBACZ WIDEO Speedway of Nations gwarantuje emocje do ostatniego wyścigu

Źródło artykułu: