Kuriozalna sytuacja! Robił pompki i pajacyki na torze. Chciał pokazać, że jest sprawny

WP SportoweFakty / Maciej Kmiecik / Marcel Kajzer podczas meczu w Ostrowie Wielkopolskim.
WP SportoweFakty / Maciej Kmiecik / Marcel Kajzer podczas meczu w Ostrowie Wielkopolskim.

Do niecodziennej sytuacji doszło w Ostrowie. Marcel Kajzer po upadku w 1. wyścigu nie został dopuszczony do dalszych startów przez lekarza zawodów. Po czwartym wyścigu zrobił rundę honorową po torze, w trakcie której wykonywał pompki i pajacyki.

Już w pierwszym wyścigu derbów Wielkopolski miało miejsce klasyczne domino i zabrakło miejsca dla Marcela Kajzera. Wypadek nie wyglądał groźnie, ale żużlowiec drużyny gości długo nie podnosił się z toru. Kiedy już stał, udał się do karetki. Po kilku chwilach opuścił ambulans i poszedł o własnych siłach do parku maszyn. Kiedy przekazano komunikat o braku zdolności żużlowca do dalszych startów, stało się jasne, że drużyna z Poznania będzie miała bardzo ciężko o podjęcie wyrównanej walki w Ostrowie. - Gospodarze chyba nas się mocno bali, skoro już w pierwszym wyścigu wyeliminował ich lekarz jednego z czołowych moich zawodników. Bark czasami wypada żużlowcom, ale jak się go wstawi, to wszystko jest w porządku - mówił po meczu Tomasz Bajerski, trener Iveston PSŻ Poznań.

Kiedy nastąpiła kosmetyka toru po czwartym wyścigu, rundę honorową po ostrowskim owalu zrobił Marcel Kajzer, który w niezłym tempie przebiegł 372 metry, po drodze wykonując pajacyki i pompki. Co skłoniło go do takiej manifestacji? - Z jednej strony poszedłem pożegnać się z kibicami, bo było pewne, że nie pojadę dalej w meczu, więc chciałem im podziękować. Miejscowi kibice też mnie lubią, więc dlaczego miałem tego nie zrobić? Pokazałem jednocześnie, że jestem sprawny i nic mi nie dolega. Sędzia tutaj nie miał nic do gadania, bo to lekarz podjął taką, a nie inną decyzję - tłumaczył Kajzer.

Żużlowiec Iveston PSŻ Poznań przyznał, że miał problem z barkiem po upadku, ale szybko został on naprawiony. - Faktycznie wypadł mi bark. Kiedy jednak lekarze zaczęli mi go stabilizować, wskoczył z powrotem na swoje miejsce i było już w porządku. Decyzja lekarza była jednak taka, że dla bezpieczeństwa innych zawodników, nie wystartuję do końca tego meczu. Szkoda, bo czułem się już dobrze. Byłem sprawny, co pokazałem w przerwie po czwartym wyścigu. Niestety, nie mieliśmy w Ostrowie swojego lekarza i decyzję podejmował lekarz zawodów. Szkoda, mecz byłby ciekawszy - zakończył Kazjer.

ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po częstochowsku

Komentarze (28)
Damiano OSTW
29.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
POZNANIAK- co ty piszesz Marcel zaliczyl bande na dużej prędkości i chyba lepiej że dalej nie jechal w zawodach bo najwazniejsze jest zdrowie. A co bys napisał gdyby Marcel został dopuszczony i Czytaj całość
avatar
P0ZNANIAK
28.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Panie trenerze, zgadzam się, że gospodarzom na rękę była niezdolność do jazdy Marcela bo mógł trochę punktów zrobić i napsuć im krwi. Wybity bark to nie np. wstrząs mózgu, który w wielu przypad Czytaj całość
avatar
stary_trener
28.05.2018
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Za szybko bylo na wylaczenie swiatla wiec znalazl sie inny sposob. Marcel nie zapewnilby zwyciestwa Poznaniowi ale kilka wyscigow z jego udzialem byloby ciekawsze dla kibicow a oto przeciez cho Czytaj całość
avatar
FILEMON
28.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czyli w Ostrowie po staremu. Niby nowy klub a stare nawyki. Aż tak bali sie Poznania? 
avatar
GKM-PSŻ
28.05.2018
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
jak to Ostrów, normalne, jak zawsze kombinują, nic nadzwyczajnego. Żałsone, wierzę, że nie awansują do I ligi i trzymam za to mocno kciuki.