Lekarz nie dopuścił Kajzera, bo zawodnikowi wypadł bark. Bajerski tłumaczył jednak, że to żaden problem, bo jak się go wstawi, to wszystko jest w porządku. Zawodnik zresztą postanowił zamanifestować, że jest w pełni sił. Po czwartym biegu zrobił rundę honorową, podczas której wykonywał pompki i pajacyki. - Pompki i pajacyki na pewno wyglądały fajnie i zrobiły wrażenie, ale to nie znaczy, że wszystko było okej. Z jazdą na motocyklu taka manifestacja ma niewiele wspólnego - mówi w rozmowie z naszym portalem były zawodnik i ekspert WP SportoweFakty, Krzysztof Cegielski.
- Jako zawodnik nigdy nie miałem problemu z wypadającym barkiem, ale znam wielu takich, którym się to regularnie zdarzało. Gdyby do czegoś takiego doszło w trakcie biegu, to mówimy o naprawdę poważnej kwestii, której bym nie lekceważył. Nie wiem jednak, na ile bark Kajzera był niesprawny. Poza tym, prawda jest taka, że gdyby poznaniacy mieli ze sobą swojego lekarza, to zawodnik pewnie byłby zdolny do dalszej jazdy - dodaje.
Ostrowianie zarzutami Tomasza Bajerskiego są oburzeni. - Sam pytałem lekarza, czy jest możliwość, żeby Marcel jechał. Usłyszałem, że nie ma takiej opcji, bo zagrożenie dla zawodnika i jego rywali jest zbyt duże. Miałem kłócić się z kimś, kto ma odpowiednie kwalifikacje? Gdyby poznaniacy mieli własnego lekarza i ten podjąłby ryzyko, to pewnie zawodnik by wystartował. Ja nie mogę narzucać komuś decyzji w sprawach, o których nie mam pojęcia - tłumaczy prezes Radosław Strzelczyk.
- Proszę przeanalizować to na chłodno. Wystarczy spojrzeć, jaki był wynik i jak przebiegał mecz. Czego mieliśmy się bać i dlaczego niby miałoby nam zależeć na jednostronnym widowisku? Powiem więcej, nam zależało, żeby Marcel jechał. Po pierwsze, jest lubiany w Ostrowie. A poza tym spotkanie mogło być dzięki temu bardziej zacięte, a przez to bardziej interesujące dla naszych kibiców. Przecież nam wysoka wygrana w tym meczu nic nie dawała, bo zwyciężyliśmy z PSŻ-em na wyjeździe - podsumowuje Strzelczyk.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po częstochowsku